Kup teraz: Włam się do mózgu – Radek Kotarski za 55,00 zł i odbierz w mieście Warszawa. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów.

Jak włamać się do swojego mózgu?Nie wytrzymałem!!!Niedawno pisałem Wam na fanpage-u, że odkryłem niezła książkę, dzięki której można skutecznie przyswajać nową wiedzę… czy to w czasie edukacji na uczelni, czy jako asystent projektanta, czy początkujący samodzielny projektant……pisałem Wam, że jak skończę czytać, to zdradzę Wam tę tajemnicę, co już w 2/3 książki, ale uważam, że szkoda czasu, abyście czekali na to, aż skończę ją chwilę obecną jestem po lekturze dobrych „kilku” skutecznych metod nauki, i akurat mogę potwierdzić, że z 2-3 wśród tych metod korzystam na co dzień w pracy projektanta i kierownika robót… że są skuteczne …Nie zdradzę Tobie teraz co to za metody, być może za jakiś czas o nich już dziś chcesz diametralnie odmienić swój sposób nauki, zachęcam Cię do lektury tej książki… a jest nią….książka nosząca tytuł…„Włam się do mózgu”autorstwa Radosława KotarskiegoAby kupić tę książkę, wystarczy kliknąć w ten link: zostaniesz przekierowany/a do sklepu wydawcy tj. Altenberg (w innych e-sklepach ta książka jest droższa).Książka kosztuje niemalże pięć dyszek, lot kurierem niecałą dyszkę, czyli sześć dyszek i jest Twoja PS. Jak znajdę czas (marneee szanseee) to chciałbym zrobić film, w którym przedstawię recenzję tej książki (jeśli to będzie w tym roku to będzie sukces) hahaha…Udanej niedzieli!Aha… książka ta przyda się Tobie w kursie, który niedawno opracowałem. Mówię tutaj o kursie podstaw projektowania instalacji uważam, że się przyda? Dlatego, że po lekturze tej książki, możesz łatwiej włamać się do swojego mózgu i łatwiej będzie Tobie przyswoić nową wiedzę, a tej wiedzy – jak dowiesz się na pierwszych lekcjach tego kursu – jest bardzo dużo do opanowania – około sto pozycji w formie ustaw, rozporządzeń, norm…Obecnie kurs jest w fazie testów, niedługo informacja o tym pojawi się na stronie. Planuję pod koniec czerwca uruchomić zapisy, zatem jeżeli jesteś tym kursem zainteresowany, dodaj do obserwacji mój fanpage na Facebooku albo wciśnij subskrypcję na kanale Youtube – na pewno będę o tym fakcie informował na moich do zobaczenia!Jeżeli jesteś zainteresowany aktualnymi informacjami dotyczącymi mojej działalności, to zachęcam do polubienia mojego Fanpage’a na FB, kanału na YT – wtedy nie ominą Cię żadne informacje, które publikuję.

Uczenie się poprzez monotonne powtarzanie materiału jest najbardziej znanym oraz najmniej skutecznym sposobem na przyswajanie wiedzy. Wprowadź do swojej edukacji systemy, które będą optymalne dla Twojego mózgu, zwiększysz w ten sposób efektywność, oszczędzisz wiele czasu, a przede wszystkim wiedza zostanie z Tobą o wiele dłużej.
„Włam się do mózgu” Radka Kotarskego to przeciwieństwo znanej zasady „trzy razy Z: zakuć, zdać i zapomnieć”. Znacie? Każdy uczeń i student doskonale opanował tą metodę nauki. A może istnieją inne sposoby, które nie wymagają bardzo dużo wysiłku, czasu i energii a ich rezultaty zostają na dłużej w naszej pamięci?Od czego się zaczęłoCiekawa jest sama idea powstawania książki. Autor miał dosyć powszechnie, nieskutecznych metod opanowania wiedzy (znanych ze szkół) i postanowił głębiej zbadań temat przyswajania wiedzy. Żeby nie było tak prosto postanowił wypróbować na sobie wszystkie przedstawione metody i wykorzystał je w praktyczny sposób: nauczył się i zdał egzaminy ze znajomości języka szwedzkiego oraz został certyfikowanym piwnym włamać się do mózgu?Radek Kotarski zachęca nas aby włamać się do swoich mózgów, żeby zobaczyć, w jaki sposób działa nasz mózg i jak tą wiedzę wykorzystać aby świadomie, łatwo i przyjemnie przyswajać informacje potrzebne nam w codziennym życiu, czy to w szkole, na studiach, w pracy, na egzaminach, ucząc się języków obcych czy poszerzając swoją się wyłącznie na powszechnie dostępnych metodach, które można zastosować samodzielnie i bez konieczności proszenia innych o swojej książce „Włam się do mózgu” Radek Kotarski pokazuje różne, zbadane przez naukowców procesów uczenia się i zapamiętywania. Nie wskazuje on żadnej metody, jako tej najlepszej ani najmniej skutecznej. Zachęca do wypróbowania tych, które wydają się nam interesujące. Każdy z nas jest inny, każdy potrzebuje czegoś innego i na każdego konkretna metoda zadziała inaczej: w jednej się zakochamy, inna wyda nam się bezsensowna, a kolejna nie będzie dla nas włamywania się do mózguW książce „Włam się do mózgu” znajdziemy kilkanaście różnych metod i sposobów zapamiętywania. Każdy sposób jest opisany w osobnym rozdziale, a w nim znajdziemy krótki opis, kto ją wymyślił lub skąd pochodzi, jak wygląda jej zastosowanie w praktyce. Mamy krótką informacje co na to naukowcy oraz jak dany sposób przyswajania informacji wypadał w ich badaniach naukowych i eksperymentach. Mamy też konkretną informacje, jak daną metodę zastosować w więc kodujemy nowe rzeczy w konkretnym celu, wyczuwamy sens w zdobywaniu informacji i posługujemy się dobrymi metodami, to poziom naszego szczęścia znacząco się zwiększa razem z poziomem naszej wygląda książka „Włam się do mózgu” od środka?Książka jestem zachwycona zarówno pod względem merytorycznym, jak i wizualnym. Książka podzielona jest na kilkanaście kilkustronicowych rozdziałów. Czyta się ją z ciekawością i bardzo szybko. Na pewno nie nudzi (jeżeli oczywiście tego typu książka nas interesuje) i nie ma tam naukowego trudnego książce znalazłam prawdziwą kopalnię wiedzę na temat metod, które zostały opisane w ciekawy i przystępny sposób, zachęcający do wypróbowania na sobie. Dodatkowo każda metoda jest wyjaśniona w taki sposób, że czytelnik nie ma wątpliwości, jak ją może zastosować w jest w twardej oprawie. Kolorystyka książki zachowana jest w 4 kolorach: białym, żółtym, niebieskim i czarnym. Sam wygląd poszczególnych stron kojarzą mi się z „fajnymi notatkami”. Znajdziemy rożnego rodzaju tabelki, wykresy, grafikę, zdjęcia. Ciekawostki lub wyjaśnienia pewnych słów, nazwisk, skrótów zaznaczone na marginesach i podkreślone żółtym kolorem. Ważne zdania, myśli pogrubione na czarno z dodatkowym zastosowaniem wcięcia w tekście. Po każdym rozdziale mamy podsumowanie na niebiesko a w nim wypunktowane najważniejsze informacje, które powinniśmy zapamiętać z każdego rozdziału (jest to super ułatwienie, gdy chcemy sobie tylko przypomnieć najważniejsze informacje, hasła dla danego rozdziału).Książkę „Włam się do mózgu” powinna przeczytać każda osoba (bez względu na wiek), która chce czerpać przyjemność i satysfakcje z uczenia się, i chce się uczyć, żeby pamiętać informacje na dłużej a nie tylko np. zdać egzamin. Sama jestem zdziwioną ile ciekawych metod w łatwy i nie wymagających wielkiego wysiłku (tylko odważenia się i spróbowania) sposób można zastosować (osobno albo wręcz mieszać je ze sobą) aby lepiej i szybciej przyswajać i zapamiętywać informacje.
Tłumaczenia w kontekście hasła "żeby włamać się do mózgu" z polskiego na angielski od Reverso Context: Teraz można użyć telefonu, żeby włamać się do mózgu.
Joanna Tracewicz: Pierwszy nakład twojej książki, "Włam się do mózgu", sprzedał się w całości w ciągu 5 dni. Ile to było egzemplarzy?Radosław Kotarski: Tak, w równe 5 dni. To było ok. 15 tys. egzemplarzy. Dlatego mamy opóźnienia w przesyłaniu paczek, chociaż pracujemy dniami i nocami nad ich jak było z twoją pierwszą książką, "Nic bardziej mylnego"? Wynik jest podobny?To zupełnie nieporównywalna sytuacja. 15 tys. egzemplarzy mojej pierwszej książki sprzedało się w jakiś rok, a łącznie sprzedaż sięgnęła ok. 20 tys. kopii. Jeśli chodzi o "Włam się do mózgu", to w tej chwili można robić rezerwację na drugi nakład i podejrzewam, że skoro nie przewidziałem tak dużego zainteresowania książką, to pewnie lada moment skończy się także dodruk. Skala rezerwacji na niego jest ogromna! To coś niesamowitego i wielkie zaskoczenie dla taka różnica? "Włam się do mózgu" ma lepszą promocję? Masz więcej fanów i – co za tym idzie – jesteś bardziej rozpoznawalny?Jeśli chodzi o kwestię liczby subskrybentów kanału i rozpoznawalność to nie ma chyba dużej różnicy. Te liczby od czasu premiery „Nic bardziej mylnego” aż tak znacząco nie urosły, wtedy zresztą też już zajmowałem się telewizją i startował mój program, "Podróże z historią". Czy reklama jest szersza? Wręcz przeciwnie! Wtedy książkę wydawałem w Znaku, kanałów dystrybucji było więcej. Teraz oprócz filmu na moim kanale, który tłumaczy o co chodzi we "Włam się do mózgu", nie było żadnego działania promocyjnego, a książkę można kupić wyłącznie na jednej stronie. Przyznam, że do dzisiaj mamy tyle pracy, że książek nie wysłaliśmy jeszcze nawet influencerom, blogerom czy dziennikarzom. Mam nadzieję, że się nie się, że jeśli youtuber wydaje książkę, to ta pierwsza sprzedaje się najlepiej. U mnie udało się to dość mocno odwrócić. Wydaje mi się, że powodem, dla którego "Włam się do mózgu" tak dobrze się sprzedaje, jest jej użyteczność, uniwersalność i przede wszystkim - praktyczność. Tę książkę możesz już w trakcie czytania praktycznie zamienić w działanie i polepszyć swój sposób uczenia się czy to w szkole, czy w pracy. Po prostu w życiu, bo przecież uczymy się całe książkę wydałeś w Znaku, a teraz zająłeś się tym sam. Altenberg to twoje wydawnictwo. Co cię do tego skłoniło? Wpłynął na to np. sukces Michała Szafrańskiego, który zajął się self-publishingiem?Nie byłem zadowolony z tego, w jaki sposób moja pierwsza książka była sprzedawana i dystrybuowana w księgarniach i salonikach. Pewnych rzeczy w instytucji, jaką jest duże wydawnictwo, nie dało się załatwić. Nie brałem też udziału w każdym etapie powstawania książki. Uznałem, że muszę to zmienić. Zależało mi na tym, żeby oprócz ciekawej treści, książka była ładna wizualnie, przyjemna w dotyku, żeby każda strona była projektowana osobno i była kolorowa. A tego wydawnictwa nie są w stanie zapewnić, bo wiele z nich – w czasie negocjacji – na pierwszym miejscu stawiało niski koszt przykładem jest też książka Arleny Witt, która wydała w moim wydawnictwie "Grama to nie drama", genialną publikację do nauki języka angielskiego. Żadne wydawnictwo nie chciało jej wydać tak, jak Arlena to widziała, czyli aby ta pozycja spełniała swoje funkcje – była piękna i pomocna w nauce. Twierdzili, że to będzie po prostu za drogie. A wydawanie książek byle jakich jest bez sensu, bo czytelnik to jakbyś miał wymienić największe zalety self-publishingu, to byłyby to...?Największą zaletą self-publishingu jest to, że możemy mieć wpływ na to, jak coś wygląda, możemy zmienić coś, co się nam nie podoba. A z wydawnictwem wygląda to tak, że "nie da się" albo "nie ma czasu". Michał Szafrański pokazał, że jednak „się da” - pod warunkiem, że zaserwujemy czytelnikowi naprawdę dobrą jakość. W przypadku takiej formy wydawania książek, jaką my uprawiamy można też zapewnić godne wynagrodzenie autorowi oraz – co dla mnie ważne – każda książka to jeden posiłek dla zatem wygląda kwestia wynagrodzenia dla autora w przypadku wydania książki samemu, a jak, kiedy wydaje się ją w dużym wydawnictwie?W porównaniu do standardowego wydawnictwa stawki dla autora są wyższe trzy- lub czterokrotnie. I co jest ważne, z każdej książki wydanej w Altenbergu przeznaczamy większą kwotę na Pajacyka niż przeciętnie wynosi wynagrodzenie dla autora w przypadku wydania książki w dużym czy akcja "jednak książka = jeden posiłek dla Pajacyka" byłaby możliwa do przeprowadzenia, gdybyś wydał książkę w dużym wydawnictwie?Świetne pytanie. Podejrzewam, że jeśli tak, to kosztem gaży dla autora, jakości książki albo wzrostu jej ceny. Nie liczyłbym na to, aby to wydawnictwo zmniejszyło swoje wynagrodzenie. (śmiech)Samodzielne wydanie książki, jeśli chodzi o koszt jednego egzemplarza, jest pewnie droższe niż wydanie takiej książki w przypadku wydawnictwa?Jestem w stanie się założyć, że kwoty, które wydaliśmy, to są jedne z największych sum, jakie poszły w Polsce na wydanie książki. Zwłaszcza książka Ewy (Red Lipstick Monster), "Tajniki paznokci", jest jedną z najdroższych książek wydanych w Polsce. Same tylko zdjęcia do niej robił fotograf o międzynarodowej sławie, Kajus Pyrz, który fotografował takie gwiazdy jak Kim Kardashian, Ivanę Trump czy Joan Collins. Razem z drukiem to są kwoty, które się wyraża w setkach tysięcy już jakieś opinie czytelników, którzy kupili książkę w pierwszym nakładzie?Tak, dostałem trochę wiadomości od osób, do których książki już dotarły. I piszą mi, że już wcielają te metody w życie. Niektórzy nawet chcą podjąć się podobnych wyzwań jak ja. Pewnie nie wylosują języka, którego będą się uczyć, ale wybiorą taki, o którym zawsze myśleli. Jestem przekonany, że metody opisywane w książce się sprawdzą, skoro zadziałały w przypadku takiego zakutego łba jak ja. (śmiech)No właśnie, w wideo, które promuje twoją nową książkę, pokazujesz efekty wyzwania, którego się podjąłeś, a mianowicie nauki wybranego losowo języka przez pół roku. W twoim przypadku był to szwedzki. Nie bałeś się tej dość ryzykownej próby?Oczywiście, że się bałem. Nie wiedziałem, czy mi się uda. Ale chciałem sprawdzić, czy te metody, które dobrze znałem teoretycznie – bo praca nad tą książką zajęła mi w sumie ok. 2 lat – zadziałają dobrze w praktyce. Czytałem o spektakularnych sukcesach tych metod, dzięki którym ludzie uczyli się rozwiązywania zadań matematycznych czy rozpoznawania autora obrazu wyłącznie po kompozycji danego dzieła, ale musiałem to sprawdzić na dwie różne rzeczy, których chciałem się nauczyć, korzystając z opisanych przede mnie metod. Jedną z nich była nauka języka szwedzkiego, o której mówię w wideo promującym książkę, a drugą, o czym piszę w "Włam się do mózgu", było nauczenie się rozpoznawania profilu aromatyczno-smakowego piwa. Chciałem zdać egzamin na międzynarodowego sędziego piwnego (BJCP). W Polsce ten egzamin zdało zaledwie 30 te dwie rzeczy udało mi się zrealizować, nauczyć się ich, poznać je, dokładnie przy użyciu tych samych metod, które są opisane w ile czasu zajmowała ci w ciągu pół roku ta nauka szwedzkiego? Jak to wyglądało na przestrzeni tygodnia?W tygodniu miałem zupełnie standardowe lekcje, jedną prowadzoną stacjonarnie, a drugą zdalnie. Ale tak naprawdę moja praca zaczynała się w momencie ich zakończenia, wtedy zaczynałem się uczyć. Na lekcjach poznawaliśmy i konsultowaliśmy materiał, rozmawialiśmy i korygowaliśmy błędy, ale później uczyłem się danej porcji materiału w trzech lub czterech seriach, powtarzając go za pomocą różnych metod. Nie uczyłem się, kiedy tylko mogłem, ale wtedy kiedy to sobie wyznaczyłem. W ciągu pół roku sama nauka na własną rękę zajęła mi ok. 90 się swobodnie, mówiąc po szwedzku?Niedawno prowadziłem Blog Forum Gdańsk i jedną z gości była... Szwedka. Od razu wziąłem ją na stronę, przeprosiłem, że będzie moją ofiarą przez cały dzień, ale muszę się „wygadać” po szwedzku, mimo że wszyscy rozmawiali po angielsku. Kiedy się żegnaliśmy, nie była mi wstanie uwierzyć, że uczyłem się jej rodzimego języka tylko pół roku. Nie wiem, czy to była kokieteria, ale chyba do tej pory nie chce mi uwierzyć. (śmiech)Opowiedz trochę o swojej nowej książce. O czym ona dokładnie jest?Przez lata moich badań doszedłem do wniosku, że w większości przypadków nigdy nikt nas nie uczy tego, w jaki sposób się uczyć. W szkole takie tematy nie są podejmowane, choć – o czym właśnie piszę w książce – nie jest to do końca wina nauczycieli. Próbując przyswoić jakąś wiedzę, czytamy wielokrotnie tekst, zwykle przed samym sprawdzianem. I to jest odpowiedź na to, dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły. To zwyczajnie nieefektywna metoda lata psychologowie kognitywni badali różne sposoby, tego jak przyswajać wiedzę. I to wszystko są rzeczy na wyciągnięcie ręki, za które nie trzeba płacić. Właśnie ci naukowcy wyodrębnili kilkanaście różnych metod nauki o różnej sile działania. Niektóre lepiej sprawdzą się, jeśli chcemy nauczyć się umiejętności, inne są dobre do zdobycia wiedzy teoretycznej itd. Moim zadaniem było zebranie tych zdobyczy nauki, przetestowanie na sobie i opisanie w przystępnej przesłaniem mojej książki jest to, że jeśli chcemy trwale przyswoić jakąś wiedzę i wcale nie poświęcać na naukę dużo czasu, musimy najpierw poznać jakąś informację, a potem w paru sesjach powtórzyć ją, za każdym razem wybierając inną metodę od poprzedniej. Nasz mózg lubi być chcieli, żeby publiczność dobrze zapamiętała fabułę wystawianego Hamleta Szekspira, to powinniśmy im tę samą sztukę pokazać w trzech różnych interpretacjach. Raz jako teatr nowoczesny, innym razem jako musical, a potem w klasycznym wydaniu. To lepiej zadziała niż trzy razy to samo przedstawienie. Na tym polega, o czym mówią psychologowie kognitywni, utrwalanie śladu pamięciowego. I mamy na co dzień przykłady tego działania. Są takie sytuacje w naszym życiu, kiedy coś dobrze poznajemy i do końca nie wiemy dlaczego. Takim przykładem jest to, że większość z nas doskonale pamięta, co robiła, kiedy dowiedziała się o ataku na WTC. Użyliśmy do tego metody powiązania informacji z jakąś emocją. Jest to jedna z metod nauczania, choć dość trudna w wykonaniu. Niełatwo jest w końcu wzbudzić takie same emocje podczas uczenia się matematyki. Ale jest wiele innych sposobów!Podczas tworzenia książki sam przeczytałeś mnóstwo publikacji, ale też rozmawiałeś z różnymi specjalistami. Z kim udało ci się nawiązać kontakt?Niektóre rzeczy konsultowałem z naukowcami, np. udało mi się dotrzeć do profesora katedry psychologii kognitywnej na Uniwersytecie Stanowym w Kent, Johna Dunlosky'ego, będącego ogromnym autorytetem w tej dziedzinie. Rozmawiałem także z profesor Katherine Rawson, która również przychyliła mi nieba i rozwiała wiele wątpliwości. Głównie współpracowałem z amerykańskimi specjalistami, ponieważ tam badania uczenia się i pamięci są bardzo rozwinięte. Ale naturalnie korzystałem także z polskich wydawnictwie Altenberg zostały ostatnio wydane też inne książki - publikacje Alreny Witt dotyczące gramatyki języka angielskiego i książka o pielęgnacji paznokci Red Lipstick Monster. Altenberg przejmuje youtuberów?Nie. (śmiech) To jest tak, że Altenberg przejmuje ludzi, którzy chcą swoimi książkami zmienić świat. Wiem, że to górnolotnie brzmi, ale chodzi o to, aby po przeczytaniu książki, ktoś stwierdził, że nie tylko miło spędził z nią czas, ale także ta książka w jakiś sposób zmieniła jego rzeczywistość, zachęciła do już telefony od jakichś youtuberów zainteresowanych wydaniem książki?Tak, ale taka książka musi spełnić to kryterium, o którym mówiłem. Mamy w planach nowe wydania, o jednych mogę mówić, o innych nie, ale jeszcze tej jesieni wydamy książkę Tomasza Kammela o wystąpieniach masz już plany na twoją kolejną książkę?Na razie jest tyle pracy z dotychczasową, że jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Natomiast mocno zainteresowała mnie psychologia kognitywna i myślę, że chciałbym jeszcze zgłębić bardziej ten temat i go kontynuować. Bo wiem, że to realnie może wpłynąć na ludzi, zmienić ich rzeczywistość. Nauka, zdobywanie wiedzy kojarzą się zwykle tak pozytywnie jak nadepnięcie na klocek LEGO. Kiedy słyszmy w czasie szkolnym od rodziców: "Idź się pouczyć", to brzmi to jak wyrok. A ja nie chcę, żeby tak brzmiało. Bo wcale nie musi. Transfer umysłu, kopiowanie umysłu, emulacja mózgu – hipotetyczny proces skopiowania lub przeniesienia świadomości człowieka do komputera, poprzez precyzyjne zmapowanie wszystkich połączeń neuronalnych w mózgu i wierne odtworzenie ich działania w symulacji komputerowej [2]. Symulacja taka mogłaby być częścią wirtualnej
Übersetzung im Kontext von „włamać się do“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Z właściwym oprogramowaniem, moglibyście włamać się do każdego systemu na świecie.
\n\n włamać się do mózgu
Syndrom Adele sprawia, że z czasem obsesyjna miłość nabiera na sile. Staje się coraz bardziej cora i niebezpieczna. Osoba cierpiąca na ten zespół może próbować się włamać do mieszkania obiektu swoich westchnień. Niekiedy dokonuje gwałtu lub porwania. Wymaga leczenia, które uwzględnia przyczynę choroby.

Aby włamać się do czyjegoś telefonu, nie musisz być profesjonalnym hakerem. Możesz skorzystać z fantastycznej aplikacji szpiegowskiej o nazwie mSpy. Jak wspomniano w tym artykule, każdy, kto ma podstawową wiedzę na temat obsługi smartfona, może zhakować czyjś telefon.

wzorce umowne – jak staŁy siĘ korporacyjnĄ bibliĄ? umowa? twÓj prawnik rozumie kontrakt lepiej niŻ twoi ludzie z biznesu? coŚ tu jest nie tak; zwinna umowa w it. jak pisaĆ takie umowy? umowa agile w it? 4 gŁÓwne zaŁoŻenia; umowa agile w it? 3 kroki w stronĘ innowacji; sukcesja. a gdyby tak twoja sukcesja spadkowa nie czekaŁa Nazywa się to „techniką wstawionych wiadomości”. Inny tekst jest sztucznie wstawiany do tekstu reklamowego, który jest zapisany w innym rozmiarze, innym kolorze, pogrubiony lub kursywą. Kiedy klient czyta ten tekst, podświadomie „wstawia” słowa (!) dodaje je do poszczególnego tekstu, i klient faktycznie odczytuje ukrytą
\n\n\n \n \n włamać się do mózgu
Sprawdzając dziennik lokatorów, dowiaduje się, że inicjały mogą należeć do Heleny Nowak bądź Hanny Nader. Kierując się na pierwsze piętro kamienicy odkrywa, że była to Helena mieszkająca w lokalu 104. W mieszkaniu Daniel znajduje konającego mężczyznę i włamuje się do jego mózgu w poszukiwaniu wskazówek.
Cześć czołem. W poprzednim wpisie napisałem, że staram się unikać poradników, a tutaj zaraz po jednym wjeżdża drugi, ale o tej książce Kotarskiego Wam opowiem, bo naprawdę jest bardzo ciekawa i interesująca. Autor znany z kanału Polimaty, który swego czasu był jednym z najpopularniejszych kanałów popularnonaukowych na polskim Youtube. Obejrzałem chyba wszystkie odcinki, gdy Udar mózgu - nazywany też zawałem mózgu- może doprowadzić do trwałej niepełnosprawności a nawet do śmierci. W ciągu kolejnych 20 lat udar mózgu stanie się drugą przyczyną zgonów. W Polsce co 5,5 minuty ktoś doznaje udaru mózgu, w Stanach Zjednoczonych – co 40 sekund, a na świecie – co 2 sekundy. W następnej kolejności do poważnych czynników ryzyka udaru mózgu zalicza się migotanie przedsionków, będące najczęstszą przyczyną udarów kardiogennych. Rzadziej spotyka się zaburzenia krążenia mózgowego w przebiegu wad serca, kardiomiopatii, zapalenia wsierdzia czy nieprawidłowości zastawek. Dzisiaj przychodzę z recenzją jednej z najciekawszych książek YouTuber'ów, jaką miałam okazję przeczytać kiedykolwiek. Radosław Kotarski przez dwa lata groma .