Jak wskazuje art. 188 Kodeksu pracy, wymiar czasu opieki nad dzieckiem powinien być naliczony proporcjonalnie do wymiaru etatu. Przykład 2. Pan Jerzy jest zatrudniony na 1/2 etatu i jest ojcem dwóch synów w wieku 4 i 7 lat. Panu Jerzemu przysługuje 8 godzin (16 godz. x 1/2 = 8 godz.) opieki nad dzieckiem w ciągu roku.

Odpowiedzi dziee odpowiedział(a) o 16:13 najpierw zastanów się nad tym dlaczego chcesz od niej odejść. I czy to chwilowy kryzys. Bo zazwyczaj facet później żałuje . Mówisz jej,że już jej nie kochasz,że wszystko się wypaliło i Proste :) Powiec ;Muszę Ci coś powiedzieć no więc to nie ma sensu koniec z nami to już nie jest tak jak kiedyś ja już Cie nie kocham zmieniłaś się i NARA Zastanów sie czy warto. Może wszystko da się naprawić. Małżeństwo ważna rzecz i idąc do ślubu się tego podjąłeś. bubbery odpowiedział(a) o 21:33 zastanów sie czy masz powód, albo czy twoja żona Ci go dała i przemyśl czy to nie chwilowy kryzys, żebyś potem nie żałował smara10 odpowiedział(a) o 19:24 Podluz jej przed nos pozew rozwodowy Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Trzeba jednak pamiętać, że zgodnie z art. 1891 k.p. z uprawnienia tego może korzystać tylko jedno z nich. To z kolei oznacza, że od ich suwerennej decyzji zależy, jak się podzielą tym Witam, mam na imię Tomek. Proszę o pomoc w odzyskaniu zaufania mojej żony, która doszła do wniosku, że nasze wspólne życie nie ma już sensu. Po ślubie jesteśmy już 16 lat, mamy córkę, która ma 14 lat. Kocham je obie najbardziej na świecie. Bardzo ciężko mi jest o tym pisać, bo dużo mam sobie do zarzucenia. Powodem decyzji jaką podjęła moja żona jest moje niezbyt przyjemne zachowanie, z którego nie jestem dumny i bardzo, ale to bardzo się tego wstydzę. Nie wiem jak mam to opisać, ale postaram się jak najbardziej szczerze. Ze względu na moje zachowanie, które się powtarzało kilkakrotnie, a mianowicie - jak prawie każdy mężczyzna - lubiłem sobie wypić. Były czasy, że wypiłem i sobie poszedłem spać, ale ostatnie dwa lata, jak zaczęło się przebywanie mojej osoby w pobliskim barze na przysłowiowym piwie (na którym niekiedy się nie kończyło) już nie były tak kolorowe dla mojej żony. Muszę powiedzieć, że nie uderzyłem jej nigdy, broń Panie Boże, ale to i tak nie tłumaczy tego co robiłem, a mianowicie byłem podły, gdy przychodziłem już tak mocno wstawiony niekiedy (zdarzyło się to aż kilka razy przez te dwa lata - piszę, że aż, bo i jeden raz to jest za dużo i nie pochwalam się za to) przesadzałem z wyzwiskami, krzyczałem, że ją wyrzucę z domu, że to mieszkanie jest moje, używałem wyrazów, których się teraz bardzo wstydzę, nawet łapałem za gardło i to mnie to mnie boli najbardziej, że byłem aż tak głupi. Nie raz mi to wybaczyła. Niestety od początku roku, bo wtedy ostatni raz tak się zachowałem (styczeń) życie moje się zmieniło - żona zdecydowała, że to już koniec, że nie może ze mną żyć, bo ją zawiodłem, zawiodłem jej zaufanie, że nie kocha mnie i nigdy mnie nie kochała, czuje do mnie obrzydzenie. Ja wiem, że ma rację, że zachowanie osoby kochającej nie powinno tak wyglądać - wiem o tym bardzo dobrze, niestety prośby, błagania żeby jednak się jeszcze zastanowiła - nic nie pomagają. Muszę powiedzieć, że przestałem po ostatniej sytuacji z początku roku chodzić gdziekolwiek, przestałem pić co jest najważniejsze, robię rzeczy, które robiłem rzadko. Kiedyś jak przychodziłem z pracy praktycznie nic mnie nie interesowało. Żona twierdzi, że to jest już jej ostateczna decyzja, że jej nie zmieni, że kiedyś jej zależało, ale teraz już przestało. Mieszkamy jeszcze razem, lecz żona szuka mieszkania i chce się wyprowadzić - wiem, że jak to zrobi nigdy nie zdołam odzyskać jej zaufania i wiary nie w moje słowa, tylko we mnie. Teraz wiem, że wszystko czego nie robiłem dobrze było złe. Nawet sprzątanie w domu, które robiłem kiedyś bardzo sporadycznie teraz sprawia mi przyjemność, cieszę się, że ona nie musi przychodząc z pracy sprzątać lub zmywać naczynia. Naprawdę nie wiem co mam teraz robić, jak naprawić to co zniszczyłem swoim niedojrzałym i głupim zachowaniem - czy można to jeszcze zmienić? Co mam robić? Mam ogromny żal do samego siebie i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Wiem też że nie mogę żądać wybaczenia od niej, bo na to muszę sobie teraz zasłużyć. Proszę o pomoc. Mówi, że chce od niej odejść do mnie, ale ja boję się stracić ich oboje chociaż bardziej ciągnie mnie do kochanka. Jak zerwał ze mną kontakt to poszłam pod jego dom gdy nie było żony i stało się. Poszliśmy znowu do łóżka bo nie umiał mi odmówić. Z narzeczonym miałabym życie w luksusie z kochankiem normalne.
Studiowałam na Uniwersytecie Medycznym. Nie jest tajemnicą, że uczy się u nas wielu zagranicznych studentów. Właśnie tam poznałam mojego zagranicznego księcia. Oboje studiowaliśmy na Wydziale stomatologicznym, często znajdowaliśmy się na tej samej widowni, chociaż byliśmy w innych grupach. Na początku nasze życie małżeńskie przypominało bajkę, a potem poczułam różnicę w mentalności. Tak się złożyło, że na czwartym roku zaszłam z nim w ciążę i jasne było to, że o karierze w najbliższym czasie mogłam zapomnieć. Mój mąż nie wrócił do domu, został ze mną i pracował w moim kraju. Tylko raz pojechałam poznać jego rodziców i pokazać im wnuka. W rzeczywistości bardzo trudno mi było siedzieć w domu z dzieckiem: zawsze prowadziłam aktywny tryb życia, pracowałam od czternastego roku życia, a tutaj tylko obowiązki domowe. Każdy dzień był podobny do poprzedniego:przygotuj śniadanie dla męża, idź na spacer z dzieckiem, umyj podłogę, złóż rzeczy, przygotuj obiad, wypierz ubrania, ugotuj kolację i cały czas opiekuj się synem. Zamiast wsparcia od męża, słyszałam tylko, że to mój obowiązek jako kobiety. Byłam zszokowana. Czy on sam nie ma rąk do mycia po sobie kubka, czy miski? Dlaczego mój mąż codziennie czeka, kiedy ja, zmęczona codzienną rutyną i opieką nad dzieckiem, podam mu obiad, który i tak stoi gotowany na kuchence? Jeśli rozpoczęłam z nim spór na ten temat, otrzymałam odpowiedź, że kobiety w jego kraju szanują swoich mężów i nigdy im nie zaprzeczają. Dlaczego się ze mną ożenił? Czułam się jak chomik w klatce, nie było minuty, którą mogłam poświęcić sobie, na naukę i rozwój. Kiedy dziecko skończyło trzy lata, chciałam pójść do pracy, aby mieć styczność z ludźmi i zarabiać własne był przeciwny, przez co dochodziło do powtarzających się kłótni. Pewnego dnia ukochany udał się do swojego kraju, aby odwiedzić ojca i pomóc matce. Nie chciałam znowu jechać tak daleko z małym dzieckiem, więc zostałam w domu. Wtedy zdałam sobie sprawę, jak dobrze jest być w domu bez niego. Nie trzeba robić kulinarnych arcydzieł kilka razy dziennie, prać skarpet i myć podłogi do lustrzanej czystości. Teraz myślę codziennie: może powinnam od niego odejść?
Z wytłumioną miłością chodziło mi o podkreślenie tego, że małżeństwa nie da się już uratować. O świadomość o tym obu stron, zarówno tej odchodzącej, jak i tej od której chciałoby się odejść. Czytałam tu na forum, że trzecia osoba jest takim bodźcem to rozstania, wówczas gdy małżeństwo tak na prawdę od lat nie
Mamy dwóch synów, na których dostaje 500+, i to jedyne pieniądze które mam. Mąż co miesiąc daje mi tysiąc i za te dwa tysiące żyjemy. Między nami od dawna się nie układa. Mąż ma swoje mieszkanie, tam mieszkamy. Żyjemy razem ale osobno, ale nie o tym.. Jak odejść skoro samemu nie jestem w stanie utrzymać siebie i dzieci? Jak wy, te które odeszły od męża sobie radzicie ? 2200 to minimum na mieszkanie i opłaty w naszym mieście i to za małe mieszkanie. 1000 za żłobek i 500 za przedszkole (nie ma miejsc w publicznych) paliwo kolejne 300-400 na miesiąc. Nie mam wykształcenia, więc jedyne możliwe prace to te z zarobkiem 2000-2500. Załóżmy że dawałby 1000 alimentów, to łącznie mam Max 4500. Przedszkole i żłobek, paliwo, wynajem to 4000-4100. Skąd 2 tysiące czy choćby 1500 na zakupy, ciuszki, buty kurtki leki itd? Nawet jakby alimentów było1500 to i tak koło tysiąca czy półtora będzie brakowało. Więc jak mam odejść? Jak sobie poradzić? Jak czytam te wszystkie komentarze jak doradzacie kobietom pakuj się i uciekaj, idź do pracy to sobie myślę jak? Nie dziwie się, że kobiety tkwią w patologiach skoro nie są w stanie zapewnić bytu swoim dzieciom..
Polecamy Państwa uwadze nasze opracowania dotyczące: Rozwód z powodu znęcania się fizycznego i psychicznego oraz wyroku karnego. Rozdzielność majątkowa i intercyza z powodu przestępstwa znęcania się, zakazu kontaktu i zbliżania się. Rozwód z powodu zdrady, zazdrości, awantur, kłótni i nękania męża czy żony. Nierówny
Katarzyna Domagała-Szymonek •25 lip 2022 17:16 Skomentuj (15) Już za kilka dni, bo 1 sierpnia, mają wejść w życie przepisy wprowadzające unijne dyrektywy tzw. work-life balance. Zmiany zaproponowane przez rząd są obszerne - dłuższy urlop, więcej elastyczności w organizowaniu pracy, nowe zasady zawierania umów o pracę. Zdaniem pracodawców polski projekt jest dużo bardziej obciążający niż sama dyrektywa i będzie stanowił dla nich nie lada wyzwanie. Dodatkowy urlop dla rodziców, więcej uprawnień pozwalających pogodzić pracę z opieką nad dziećmi - projekt zakłada wiele zmian (Fot. Pixabay) Nadchodzi duża nowelizacja Kodeksu pracy, o której mówi się od kilu lat. Swoim zakresem obejmie urlopy rodzicielskie (wydłuży je o 9 tygodni), zasady zawierania i wypowiadania umów o pracę czy wydłużenia czasu trwania uprawnień dla pracujących rodziców, wprowadzi większą elastyczność. Kolejną już wersję projektu resort pracy przedstawił 6 czerwca, czyli na niecałe 2 miesiące przed zakładanym wejściem w życie przepisów. Jednak dziś nikogo nie dziwią prowadzone na ostatnią chwilę prace nad wprowadzeniem unijnej dyrektywy do polskiego prawa (jej treść znamy od czerwca 2019 r.). - Można powiedzieć, że to już tradycja - komentuje Marcin Frąckowiak, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy, który przyznaje, że aby rząd zdążył do sierpnia, konieczne będzie błyskawiczne procedowanie nowych przepisów. A nie od dziś wiadomo, że pośpiech nie jest dobrym doradcą. Rząd prowadzi prace nad wprowadzeniem dwóch unijnych dyrektyw, tzw. dyrektyw work-life balance. Najnowsza wersja nowelizacji Kodeksu pracy, gdzie zaproponowane zmiany mają się znaleźć, została opublikowana 6 czerwca. Wynika z niej, że mimo długiej drogi do ostatecznego zakończenia prac, nadal terminem obowiązującym dla wejścia nowych przepisów w życie jest sierpień 2022 roku. Czyli w praktyce już za niecałe dwa miesiące przedsiębiorcy będą musieli mieć na głowie dużo więcej obowiązków. Co dokładnie się zmieni? Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Dłuższy urlop rodzicielski Zdaniem Marcina Frąckowiaka, radcy prawnego z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, eksperta BCC ds. zbiorowego oraz indywidualnego prawa pracy, najistotniejszą zmianą, jaką wprowadzi nowelizacja Kp, jest znaczne wydłużenie urlopu rodzicielskiego. Obecnie rodzice mają do wykorzystania 32 tygodnie urlopu rodzicielskiego, natomiast po zmianach do wykorzystania będzie 41 tygodni (w przypadku ciąży pojedynczej). Przy czym 9 tygodni będzie przysługiwało wyłącznie ojcu dziecka (przy założeniu, że to matka wykorzystała pozostałe tygodniu urlopu; jeśli zrobił to ojciec, wtedy dodatkowe 9 tyg. przysługiwać będzie matce). Jeśli rodzic nie wykorzysta tych dni, wolne przepadnie. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU Słowa kluczowe prawo pracy work-life balance Sebastian Koćwin OPZZ rodzice urlop urlop ojcowski urlop rodzicielski ile wynosi urlop rodzicielski czas pracy BCC ile urlopu po urodzeniu dziecka Robert Lisicki Konfederacja Lewiatan Marcin Frąckowiak Więcej
\njak odejść od żony z dzieckiem
Musisz przetłumaczyć "ODSZEDŁ OD ŻONY" z polskiego i użyć poprawnie w zdaniu? Poniżej znajduje się wiele przetłumaczonych przykładowych zdań zawierających tłumaczenia "ODSZEDŁ OD ŻONY" - polskiego-angielski oraz wyszukiwarka tłumaczeń polskiego.

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019 ~Monigue Napisane 24 lutego 2019 - 16:05 Nikt nie da Ci odpowiedzi kiedy to Ty zakończysz. Czekanie na pełnoletność dzieci, czy też ich usamodzielnienie to szmat czasu. Sama uważam, że jeśli rozwód, to gdy dzieci małe, lepiej to przechodzą. Nie wyobrażam sobie aby czekać dziesiąt lat na podejmowanie decyzji. Możesz żałować, że tak późno zawalczyłeś o to, jak chcesz żyć. Po rozwodzie zasadniczo się układa, chyba że druga strona się mści, bo nie może pogodxić się z decyzją. Wtedy tym lepiej nie być z taką osobą. Po rozwodzie kontakt z nastoletnimi dziećmi jest zachowany, tym bardziej, że wypracowałeś tą więź. Nie chciałabym na pewno aby partner planował mnie opuścić i tak tylko czekał na jakiś moment. Co to za życie, przecież żona to czuje. Usamodzielnić żonę i zapewnij dzieciom byt i nie czekaj na wielkie nigdy w rozpoczęciu nowego etapu. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Robert1971 ~Robert1971 Napisane 24 lutego 2019 - 16:10 No jeżeli masz tego typu dylemat, to nic innego jak przerwać to od razu. Z dziećmi przecież możesz się kontaktować, czy wręcz miewać je u siebie, Skoro z kasą problemu nie ma - bo tu jest główna szarpanina po rozwodach - to też wszystko powinno pójść gładko. Nie zapomnij po prostu o prawniku, bo samemu można się pogubić... i tyle ;-)... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aniołek ~Aniołek Napisane 24 lutego 2019 - 20:18 ~Robert1971 napisał: (...) Przyszło mi do głowy coś fenomenalnego :-). Skoro ona się stara, to Ty też możesz się postarać... (...) To też Twoja wygrana, bo może udałoby się z niej 'ludzi' jeszcze zrobić.(...) Facecie, z pewnością mógłbyś się postarać, ale zastanawiam się czy Ty tego chcesz? Czy chcesz się starać dla Żony, a nie dla dzieci. Czego tak naprawdę Ci brakuje? Żona jest jaka jest, nie zmienisz jej ani trochę, możesz jej co najwyżej uświadomić czego Ci brak i Ona powinna odpowiedzieć sobie na pytanie czy może Ci to dać. Czy możesz zmienić swój sposób myślenia o żonie?Tylko Ty sam wiesz dlaczego tak a nie inaczej myślisz o żonie. A może masz w głowie zakodowany obraz sztucznej lali, siedzącej w domu i karmisz ten swój wewnętrzny żal, bo porównując ją do innych kobiet wydaje Ci się beznadziejna. Siedzi tylko w domu i...co najwyżej pachnie. I to Cię denerwuje? Jeśli jesteś pewien, że prędzej czy później odejdziesz od Żony to nie ma sensu zwlekać z decyzjami. A gdyby tak dzisiaj Żona oświadczyła Tobie, że odchodzi poczułbyś ulgę? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 20:48 Chciałbym żeby to ona zechciała odejść. Próbowałem zmienić nastawienie do niej, bardziej się starać, ona też się stara (jak w tytule :), jest lepiej, z boku wygląda na perfect. Ale NIE DA SIĘ ZMUSIĆ DO MIŁOŚCI I POŻĄDANIA, po prostu się nie da....Nie da się tego ani przepracować w głowie, ani żaden terapeuta nie pomoże, ani nie ma na to leku, ani egzotyczne romantyczne wakacje we dwoje, choćby 5 razy w roku nie wzbudzą ognia, no może na chwilę, pod wpływem uroków np egzotycznej wyspy, alkoholu i fajnej zabawy. Ale to jest na chwilę, moment, a prawdziwe życie toczy się cały rok w Polsce i tu nic nie działa (może jakbym pił codziennie i imprezował z nią :). To jest straszne, bo moglibyśmy tak przeżyć razem resztę życia, ale ja się po prostu duszę. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aniołek ~Aniołek Napisane 24 lutego 2019 - 21:05 Facecie, Dusisz się, bo Jej nie kochasz czy dusisz się, bo tęsknisz za nowością? Za nowym, innym życiem? Piszesz, że się starasz i że jest lepiej. To "lepiej" czego dotyczy? Jak wygląda Wasz związek z boku, nie ma tutaj żadnego znaczenia. Piszesz, że nie kochasz, a czy czujesz się kochany? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 22:04 Nie wiem, czy czuję się kochany. To taki rodzaj powiedziałbym mechanicznych działań z jej strony, aby utrzymać ten stan rzeczy. Nie wiem, czy ona potrafiła wskrzesić w sobie tą miłość, która umarła wraz z kryzysami. Obawiam się, że to raczej strach przed moim lepiej, bo ona się stara. Ja też odpłacam za te starania, organizuję choćby rzeczone wyjazdy we dwoje, czasem myślę, że z poczucia winy za brak uczuć do niej. Nie ma już kłótni w domu i fochów, więc o tyle jest lepiej Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 24 lutego 2019 - 22:43 Duszę się, bo jej nie kocham, obecnie uczucie jak do siostry/przyjaciela, jeśli wziąć pod uwagę, że dogadujemy się i żyjemy ze sobą Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 08:13 Spakuj się zanim się w kimś zakochasz. Ja zwlekałem, bo to bo tamto, zakochałem się i wtedy narosło poczucie winy. Żałowałem że się nie rozwiodłem, że nie mam czystej karty, że nic nie mogę mojej ukochanej dać. W końcu się wyprowadziłem, istny dramat. Moja ukochana postawiła na mnie krzyżyk bo nie chciała uczestniczyć w szarpaninie. Przez to, że wiedziałam czego chcę, zawalczyłem o nią. Rozwiodłem się i w zasadzie życie mi się ułożyło. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 25 lutego 2019 - 09:43 Facet - taki układ z żoną miał sens, kiedy dzieci były malutkie. Co obecnie żona, poza rozwożeniem dwójki nastolatków na zajęcia dodatkowe (powiedzmy sobie szczerze - może to robić jakaś opiekunka), ma w domu do roboty? Przecież nie myje codziennie okien.... My ze swoją żoną w ciągu godziny we dwójkę jesteśmy w stanie ogarnąć duże mieszkanie (umówmy się - nie ma potrzeby, by codziennie robić je na błysk), kwestia organizacji. Obiad zawsze jemy domowy - żona gotuje, a w tym czasie ja bawię się z córką albo jadę z nią na zakupy spożywcze. Oboje pracujemy. Każdy z nas ma czas na sport czy siłownię. Tak to wygląda w większości domów. Nie wydaje mi się, że istnieje facet, któremu taki układ jaki masz u siebie by odpowiadał (nie mówię tu o związkach niepartnerskich, w których żona traktowana jest tak piękne trofeum do chwalenia się przed kolegami). Czujesz się wykorzystywany i tyle - każdy by na Twoim miejscu tak się czuł (co innego jak dzieci są malutkie i nie chodzą do przedszkola). Nie da się jednak ukryć, że jesteś tego układu współtwórcą i nie zrobiłeś nic, by go zmienić (żonie się nie dziwię - jej życie to po prostu ciągłe wakacje). Trudno powiedzieć czy żona jest z Tobą z wygody (ta historia o wypłatach z bankomatu dużych kwot daje do myślenia) czy z miłości. To wszystko jednak kwestie wtórne. Najistotniejsza jest ta co naprawdę czujesz. Żona dużo zmieniła i - paradoksalnie - nic to nie zmieniło. Jestem przekonany, że nawet gdyby zaczęła pracować nie ruszyłoby to Twoich uczuć. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 10:49 Jeśli argumentem do rozstania jest to, że zona siedzi w domu to dla sprawdzenia możesz spróbować niby chcąc pozajmować się obowiązkami domowymi po pracy. Ja miałem lukę w robocie, pół roku zajmowałem się domem, dziećmi 5 i 9 lat. I powiem tak- nigdy więcej. Przywieź, zawieź, pozamiataj, zakupy, jedzenie, lekcje, nie chce, nie umiem, zajęcia dodatkowe, pranie niekończąca się sterta ubrań, żona sobie ekologię wymyśliła więc i marchew plewiłem no bo w domu byłem. Ogród zadbać, trawę skosić. Dom, z podłogi można jeść było. Czyli tak jakby zona dbała. Jak ja straciłem robotę, żona poszła do pracy, po kilku miesiącach szukałem, żeby znaleźć. No i wtedy zaczęło się sypać. Znalazłem prace, żona nie chciała rezygnować z pracy. Do szkoły za blisko na bus szkolny, za daleko pieszo więc i opiekunka odpadała bo niejeżdżąca panią znaleźliśmy. Dzieci wymarsz o powrót czyli świetlica, zajęcia dodatkowe w szkole. Po drodze doszedł basen, angielski w mieście. Po robocie kanapka w zęby i wozisz. Po powrocie nawet głodny nie byłem. Żona z drugim dzieckiem się uczyła. Sobota- hura niby wolne....nadrabiamy zaległości, dom, ogród, dzieci. Niedziela przygotowania komunijne lub inne takie zabieracze czasu. Myślał człowiek, da radę i tak ciągnął. Zaczęły dochodzić szkolenia w robocie przełożenie na pensję niewielkie lub żadne ale odbyć trzeba. Obowiązki domowe niby się wyrabiamy, resztę się kupuje. Pasja hehe jaka pasja. Dzieci, rosną i się okazuje, że żony nie poznaje, nie mam o czym z nią rozmawiać. Żałowałem, że żona wróciła do pracy. Jednak wraz z pieniędzmi uciekło nam kawałek życia i małżeństwo. I co z tej pensji żony, w zasadzie i tak ją wydaliśmy na organizację. Poczucie winy, lata leciały, wypaliłem się aż się zakochałem. Tak się musiało stać. Potem rozwód, dramat, żale, podział majątku. Nie chciałem sprzedawać domu więc mój udział mają dzieci. A ja po 40tce w zasadzie w skarpetkach zostałem z tego małżeństwa. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 25 lutego 2019 - 13:19 Tomek, a myślałem, że jak się zakocham, to łatwiej będzie podjąć decyzję. Rafał, tak, życie mojej żony to nieustające wakacje i dodatkowo kilka razy w roku za granicą :) Dzieci zdolne, nie trzeba nad nimi siedzieć z lekcjami, sprzątają po sobie (to akurat dobrze żona wypracowała), pomagają w obowiązkach domowych, w zasadzie żona nie ma co robić poza ugotowaniem obiadu.., Tak to moja wina Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 14:02 Jak się zakochasz i będziesz z żoną to mimo pewności, że z nią nie chcesz być presja żony, dzieci, otoczenia będzie dobijająca. W efekcie ja i tak wolałem odejść ale wypracowanie porozumienia ze zdradzoną choć nie fizycznie żoną, dziećmi będącymi po stronie żony na pewno była trudniejsza od odejścia bo się nam ,,nie ułożyło,, może nawet w przyjaźni. Gdybym równo podzielił majątek, uparł się na sprzedaż domu to pewnie do tej pory bym się szarpał. Bo jednak z boku tylko się wydaje że z małżeństwa łatwo można wyjść w praktyce to jednak obietnica bycia ze sobą i zapewnienia rodzinie warunków życia. Ja nie żałuję że się rozwiodłem, za późno poznałem kobietę swojego życia ale też popełniłem szereg błędów pozwoliłem żeby uczucie wygasło bo jednak kochałem żonę. Coś za bardzo się czepiasz, że żona nic nie robi. Dba o dom, Ciebie, dzieci, z doświadczenia Ci pisze, że mi to by wystarczyło. Nawet dzieci zdolne piszesz, zdolne bo nie przemęczone. Tu też był mój życiowy błąd. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 14:04 Chciałbym jeszcze raz zostać ojcem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 25 lutego 2019 - 15:16 Powodzenia życzę, a ile partnerka ma lat? Jeśli jest szansa na ciążę to do dzieła :) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 25 lutego 2019 - 15:45 Tomek - dobrze to ujął Robert1971 w którymś ze wcześniejszych postów - Facet ma po prostu przed oczami obraz żony przed "zmianami" (cały czas otwarte pozostaje pytanie jakie przyświecały jej motywacje - czy była to miłość do Faceta czy jednak coś innego), czyli gderającej, niewdzięcznej, odmawiającej mu seksu baby. Czasami zmiany przychodzą po prostu za późno - kiedy związek jest już w agonii, a uczucia nie ma. To trochę tak jakby umówić się z przypadkową kobietą, że będziemy grać role męża i żony i je szczegółowo rozpisać - można je odgrywać śpiewająco, a człowiek czuje, że to jednak tylko gra, że nie ma w tym żadnej głębi. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 15:45 He he nie realne :) ale chciałbym nawet w moim wieku Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 16:01 Ja spie… małżeństwo w dniu w którym, ,,zgodziłem się,, żeby żona została w pracy. Praca rzecz nabyta, mnie wywalili żonie się trafiło. Gdybym wtedy pracy nie stracił, żona nie poszła do pracy zapewne bylibyśmy udanym małżeństwem. Finansowo jak na nasze potrzeby wystarczało, wszystko było jak w zegarku. A potem stres, zmęczenie, kłótnie, inne cele, inne potrzeby, ciche dni lub bywały dni co wcale się nie widywaliśmy kilka minut na telefonie głównie co w domu po chwili już słyszałem mamooooooooo. A jak teściowa do domu przyjeżdżała pomóc gdy dzieci chorowały to już w ogóle ani seksu ani spokoju bo jak z teściowa za ścianą. Wniosek z tego mam taki nie bierz więcej niż możesz unieść na barki. Jak możesz utrzymać dom, to nie jęcz że żona siedzi bo to co ona zrobi będziesz musiał zrobić sam. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Ania ~Ania Napisane 25 lutego 2019 - 16:20 ~Rafał35 napisał:Tomek - dobrze to ujął Robert1971 w którymś ze wcześniejszych postów - Facet ma po prostu przed oczami obraz żony przed "zmianami" (cały czas otwarte pozostaje pytanie jakie przyświecały jej motywacje - czy była to miłość do Faceta czy jednak coś innego), czyli gderającej, niewdzięcznej, odmawiającej mu seksu baby. Czasami zmiany przychodzą po prostu za późno - kiedy związek jest już w agonii, a uczucia nie ma. To trochę tak jakby umówić się z przypadkową kobietą, że będziemy grać role męża i żony i je szczegółowo rozpisać - można je odgrywać śpiewająco, a człowiek czuje, że to jednak tylko gra, że nie ma w tym żadnej głębi. Dobrze powiedziane, powiem Wam jak to u mnie było, bo przez chwilę byłam trochę "w skórze" żony Faceta. I najważniejsze w tej historii jak to się skończyło. A więc kłótnie w domu, mąż chce odejść. Ja wpadam w panikę, co z dziećmi, jak sobie dam radę. Różnica taka że ja zakładałam wtedy firmę, chciałam coś zrobić, nie siedzieć w domu. Ale jak to na początku, firma przynosiła niewielkie zyski. Czułam że niewiele mam uczuć do męża, jak i on do mnie, ale panika o to co będzie, a jak nie da alimentów takich żebyśmy żyli jak do tej pory? Przemawiał przeze mnie tylko i wyłącznie strach (nie miłość do męża). A więc spięłam się, zaczęłam maxymalnie starać, głównie w łóżku, bo ta sfrera była trochę zaniedbana, inicjowałam rodzaje sexu, którego wcześniej nie chciałam itp, zaczęłam bardzo bdać o wygląd, sylwetkę (aerobiki) i ... przyniosło to efekty. Mąż został, ale we mnie coś pękło. Poczułam że chcę prawdziwej miłości, a ta jest udawana. Przez rok tak żyłam udając boginię sexu, natomiast zmiana w wyglądzie sprawiły że dostrzegłam zainteresowanie innych mężczyzn, firma ruszyła do przodu i wiecie co? Właśnie złożyłam pozew o rozwód. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Robert1971 ~Robert1971 Napisane 25 lutego 2019 - 16:24 ~Tomek napisał:Bo jednak z boku tylko się wydaje że z małżeństwa łatwo można wyjść w praktyce to jednak obietnica bycia ze sobą i zapewnienia rodzinie warunków życia. Ja nie żałuję że się rozwiodłem, za późno poznałem kobietę Jak to zapewnienie rodzinie warunków życia...? Przecież obowiązek alimentacyjny spoczywa na OBOJGU solidarnie. To całkowita nieprawda, że facet gdy odchodzi musi zapewnić dzieciom i żonie wszystko, co miały dotychczas... Po prostu się rozwodzi. Jeżeli nie daje się wrobić we własną winę rozpadu małżeństwa, to tematu nie ma... Ona też MUSI się dokładać do utrzymania dzieci. Niby dlaczego miałoby być inaczej? Co to kobieta to lepsza kategoria ludzi, czy co? Dwie zdrowe ręce są, to do roboty... !!! ;-) Chyba, że facet jest miękką fają i da sobie wmówić, że to jego wina, że małżeństwo się rozpadło - to już zupełnie inna sprawa :-). Normalnie - rozwód bez orzekania o winie - facet jest na tych samych prawach co ona i... o ile on płaci alimenty, to nie są to kwoty pokrywające w 100 proc kosztów utrzymania dzieci. I tak MUSI BYĆ. Ona się nimi opiekuje, ale swoje też dokłada. :-). Takie jest prawo. Nieprawdą jest, że wtedy gdy się ona dziećmi opiekuje, on musi pokrywać wszystkie wydatki z nimi związane. On pokrywa jakąś część, a ona jakąś... Zresztą teraz są świadczenia 500 i takie tam, to już w ogóle nie ma problemu. Nie robiłbym z tego problemu. Problemem jest utrzymanie kontaktu i więzi z dziećmi, gdy one mieszkają z nią... O to warto dbać :-)... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Tomek ~Tomek Napisane 25 lutego 2019 - 17:28 Emocjonalnie Robert. Ja miałam mieszkanie z czasów kawalerstwa. Żona z dziećmi musiałby się przenieść do mieszkania gdyby dom spieniężyć bo i wartość szaleńczo duża na wsi nie była. Na dom pracowaliśmy w trakcie małżeństwa - zarobkowo więcej ja ale żona dbała o dom i o mnie a ja uznaję to za pracę na rzecz małżeństwa. Nie miałbym sumienia pozbawiać dachu nad głową dzieci co w zasadzie i tak dzieci będą po mnie dziedziczyły. Może na stare lata szklankę wody mi podadzą, za to że jestem dla nich tatą. Alimenty to już inna sprawa, dawałem ile mogłem nawet sąd nie musiał ich zasądzać. To też było konsekwencją tego, że dzieci miały dom co choćby czynszu ex żona nie płaciła. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry

2. Ust. 1 ma zastosowanie z zastrzeżeniem przepisów art. 9, 10 i 12. (iv)sądy państwa członkowskiego, w którym dziecko miało zwykły pobyt bezpośrednio przed bezprawnym uprowadzeniem lub zatrzymaniem, wydały orzeczenie o prawie do pieczy nad dzieckiem, w którym nie zarządziły powrotu dziecka. Ogólnie.

Contents Jak zabrać dziecko od byłej żony?Zabierz dziecko do ojca od matkiJak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgodyJak legalnie odebrać dziecko byłej żonie?Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwoduJak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Jeżeli rodzice sami nie mogli dojść do porozumienia, kwestię dalszego miejsca zamieszkania nieletnich rozstrzyga sąd. Pomimo tego, że zgodnie z normami Kodeksu Rodzinnego Ukrainy małżonkowie mają takie same prawa i obowiązki jak rodzice, dzieci po rozwodzie znacznie częściej pozostają z matką. Aby sąd mógł wydać orzeczenie na korzyść ojca, musi on udowodnić, że jest w stanie zapewnić dziecku godziwe warunki do rozwoju i satysfakcjonującego życia. Można decydować, z którym z rodziców dziecko będzie mieszkać zarówno w trakcie rozwiązania małżeństwa, jak i po jego zakończeniu. W obu przypadkach sąd będzie działał w interesie małoletniego, rozpatrzy wszystkie dowody przedłożone przez rodziców, a także włączy w rozprawę organy opiekuńczo-opiekuńcze, nauczyciela, psychologa itp. Również przydatne informacje na stronie „Rozwód online” rodzinnego prawnika Aleksieja Nikołajewicza Skriabina mogą być dla Ciebie: jak szybko odejść, rozwód i dzieci, dokumenty rozwodowe z dziećmi, jak dzieci są dzielone podczas rozwodu?, podział majątku w rozwodzie z dziećmi, podział mieszkania podczas rozwodu z dzieckiem, komunikacja z dzieckiem po rozwodzie, ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem, żona zabrania widzenia dziecka – co robić? Zabierz dziecko do ojca od matki Pomimo tego, że zasada Deklaracji Praw Dziecka mówi, że małoletni nie powinien być rozwiedziony z matką, sąd uznaje, że dziecko powinno być wychowywane przez ojca, który jest w stanie zapewnić mu jak najlepsze warunki. życie i rozwój. Dlatego też, jeżeli była żona nie jest w stanie działać w interesie dziecka tak skutecznie jak ojciec, wówczas sąd może uznać potrzebę zamieszkania dziecka z ojcem. Okoliczności te dają ojcu realną szansę na zabranie dziecka na wychowanie. Spór dotyczący miejsca zamieszkania małoletnich dzieci rozstrzyga sąd miejsca zamieszkania małoletniego dziecka lub pozwanego. Główne punkty, na które sąd zwróci uwagę przy podejmowaniu decyzji: wiek małoletniego (noworodki nie są oddzielane od matki, ponieważ są fizycznie uzależnione od jej obecności); stopień przywiązania dziecka do matki i ojca, a także do innych krewnych; sytuacja finansowa rodziców; warunki bytowe i bytowe rodziców (są one sprawdzane przez władze opiekuńcze i opiekuńcze przed posiedzeniem głównym, następnie sędzia otrzymuje wniosek); moralne cechy matki i ojca. Pomimo tego, że na rozstrzygnięcie sądu ma wpływ sytuacja materialna i poziom dochodów byłych małżonków, okoliczność ta nie jest kluczowa. Czasami bogaty ojciec nie ma możliwości poświęcenia dziecku wystarczającej ilości czasu. Dlatego głównym powodem decyzji na korzyść ojca jest niewywiązywanie się matki dziecka z obowiązków rodzicielskich. Jeśli mężczyzna może udowodnić, że była żona nadużywa praw macierzyńskich, nie działa w interesie dziecka, zachowuje się niemoralnie, jest uzależniona od narkotyków lub alkoholu, ojciec może oczekiwać, że będzie w stanie przyjąć dziecko pod opiekę. Ponadto sąd ma obowiązek wziąć pod uwagę opinię osoby małoletniej, która ukończyła 10 lat. Jak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgody Aby legalnie odebrać dziecko byłej żonie, ojciec musi udać się do sądu i sporządzić pozew. Musi wskazywać: wymóg ustalenia miejsca zamieszkania małoletniego z ojcem; argumenty, na których opiera się ojciec, dowód twojej pozycji. W zależności od tego, na czym opiera się roszczenie byłego męża, do roszczenia można dołączyć dodatkowe dokumenty. Jeśli ojciec polega na własnej zdolności do wychowania dziecka, może przedstawić: zestawienia dochodów; cechy charakterystyczne z miejsca pracy i miejsca zamieszkania; wniosek dotyczący warunków mieszkaniowych; zeznania świadków świadczące o tym, że ojciec bierze czynny udział w życiu dzieci oraz angażuje się w ich wychowanie i rozwój; Informacje o wybitnych osiągnięciach społecznych ojca (dobroczynność itp.). Jeżeli wymagania opierają się na niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków macierzyńskich, argumentami dla sądu mogą być: zaświadczenia lekarskie wskazujące na szkodliwe uzależnienie byłej żony lub jej przewlekłe choroby (alkoholizm, narkomania); cechy charakterystyczne z miejsca zamieszkania i miejsca pracy, świadczące o skłonności matki do zachowań aspołecznych (jeśli pije, jest nieadekwatna, agresywna itp.) informacje o niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków rodzicielskich (np. jeśli nie mieszka z dzieckiem, nie uczestniczy w swoim życiu, straciła dziecko itp.). Przed spotkaniem zostaną zaangażowani specjaliści: psycholodzy i pracownicy socjalni. To oni na rozprawach głównych mogą prowadzić z dzieckiem rozmowę i poznać jego stan emocjonalny oraz stopień zaangażowania wobec każdego z rodziców. Jednak podczas rozmowy z dzieckiem mogą również wykluczyć w jego opinii wpływ byłych małżonków. Jak legalnie odebrać dziecko byłej żonie? Zgodnie z Kodeksem Cywilnym Ukrainy miejscem zamieszkania małoletniego jest miejsce zamieszkania jego rodziców lub przedstawicieli prawnych. Dlatego ojciec ma prawo żądać, aby po rozwiązaniu małżeństwa zamieszkało z nim wspólne dziecko. W przypadku procesu rozstrzygnięcie jest podejmowane na podstawie wszystkich przedstawionych argumentów i dowodów. Po ustaniu więzów małżeńskich rodzic ma prawo widzieć dzieci lub zabrać je do domu, uczestniczyć w ich życiu oraz otrzymywać wszelkie informacje o stanie zdrowia, rozwoju, wykształceniu. Jeżeli jednak matka dziecka po rozwodzie nie dba o swoje wychowanie, zaniedbuje swoje obowiązki lub przeszkadza w spotkaniach z ojcem, może on wystąpić do sądu z wnioskiem o zmianę orzeczenia o miejscu zamieszkania dziecka. dziecko. Inicjatywa byłego męża musi być poparta dowodami z dokumentów. Sąd zwróci uwagę na zachowanie małżonków, rozważy możliwości prowadzenia edukacji przez obie strony. Aby legalnie odebrać dziecko swojej byłej żonie, ojciec musi przygotować argumenty, które wykażą sądy, to on jest w stanie zapewnić dzieciom jak najbardziej komfortowe warunki do życia, wychowania i nauki. Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwodu Można zdecydować, z kim dziecko pozostanie w czasie rozwiązania małżeństwa. W tym celu małżonkowie muszą wystąpić do sądu rejonowego i złożyć wniosek o rozwód i ustalenie miejsca zamieszkania dzieci. Niezależnie od tego, kto zainicjował rozwiązanie stosunków rodzinnych, obie strony mogą twierdzić, że mieszkają razem ze wspólnym dzieckiem. W takim przypadku na zebrania główne zostanie powołana komisja w celu zbadania warunków życia i życia obojga rodziców, które będą prowadzone przez pracowników organów opiekuńczo-opiekuńczych. Protokół oględzin zostanie przedstawiony na rozprawie sądowej. Po zbadaniu lokalu psycholodzy i pracownicy socjalni prowadzą rozmowę z samym dzieckiem. Zazwyczaj nieletni poniżej dziesiątego roku życia nie są wzywani na zebranie, aby nie uszkodzić psychiki dziecka. Jeżeli dziecko ma już 10 lat, może zostać wysłuchane w sądzie. W takim przypadku opinia małoletniego może stać się czynnikiem decydującym o orzeczeniu sądu. Aby pozwać (odebrać) dziecko żonie podczas rozwodu, ojciec musi udowodnić, że jest w stanie zapewnić mu warunki do życia i rozwoju. Warunki mieszkaniowe, więź uczuciowa z ojcem, charakter moralny ojca, które mogą przyczynić się do wydania przez sąd orzeczenia o zamieszkiwaniu z nim małoletniego. Jak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Czasami nie tylko wspólne pożycie, ale także komunikacja dzieci z byłą żoną może zaszkodzić nieletnim. W takim przypadku istnieje możliwość ograniczenia praw rodzicielskich lub ich całkowitego pozbawienia. Podstawami do wygaśnięcia praw rodzicielskich mogą być: zaniedbanie przez matkę jej obowiązków wychowawczych, pielęgnacyjnych i rozwojowych; pozostawienie dziecka w placówkach socjalnych lub medycznych (szpital położniczy, szpital, przedszkole) agresja wobec dziecka; obecność złych nawyków i niemoralnego stylu życia (udowodniono, że alkohol, hazard, narkomania). popełnianie przestępstw lub wykroczeń administracyjnych przez matkę. Pierwszym środkiem w praktyce sądowej jest zwykle ograniczenie praw rodzicielskich matki. Jeżeli w ciągu sześciu miesięcy była żona nie zmieni swojego zachowania, sąd może orzec o całkowitym pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Powództwo o wygaśnięcie praw rodzicielskich wnosi się do sądu. Po przyjęciu wniosku urzędnicy ds. opieki i kurateli odwiedzą oboje rodziców, aby potwierdzić lub odrzucić argumenty przedstawione przez męża. Ponadto powód musi przedstawić maksymalną ilość dowodów zaniedbania praw macierzyńskich. Mogą służyć jako charakterystyka, zeznania świadków, zaświadczenia i fotografie. Sąd weźmie również pod uwagę próby naprawy sytuacji przez ojca: nawiązując kontakt między matką a dzieckiem, podjęto działania mające na celu leczenie byłej żony. W przypadku, gdy wszystkie środki zostały podjęte, ale przebywanie z byłą żoną i komunikowanie się z nią może nadal zaszkodzić dziecku, sąd podejmie decyzję o pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Pozbawienie praw rodzicielskich jest procesem najbardziej złożonym w prawie rodzinnym, ponieważ ustawodawca dąży przede wszystkim do zachowania pełnej rodziny dziecka, w celu zapewnienia pełnoprawnego wychowania i rozwoju. Jeśli jednak nie da się rozwiązać tej sytuacji w inny sposób, zalecamy skontaktowanie się z naszym prawnikiem rodzinnym, dzięki doświadczeniu i autorytecie, nawet online, pomoże zebrać niezbędne dowody i sporządzić pozew. Google harmonogram spotkań ojca z dzieckiem czy ojciec może zabrać dziecko matce? Kiedy dziecko zostaje z ojcem po rozwodzie? ojciec nie oddaje dziecka matce uprowadzenie dziecka przez jednego z rodziców ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem udział ojca w wychowaniu dziecka w orzecznictwie” YANDEX w jakich okolicznościach ojciec może odebrać dziecko matce? czy ojciec może zabrać dziecko samotnej matce? czy ojciec może zabrać dziecko bez zgody matki? jak odebrać dziecko matce, jeśli nie zostało to zaplanowane czy ojciec może zabrać dziecko matce? w takim przypadku może zabrać dziecko matce jakie dokumenty są potrzebne, aby odebrać dziecko od mamy advego Częstotliwość liczby słów,% ojciec 23 kort 21 1,69 niemowlęta 20 1,61 około 15 1,20 noclegi 15 1,20 Dziecko 13 1,04 jeśli 13 1,04 lub 11 0,88 odebrać 10 0,80 decyzja 10 0,80 rodzicielska 9 0,72 żona 8 0,64 Żony 8 0,64 8 maja 0,64 do 8 0,64 rodzice 7 0,56 dzieci 7 0,56 matek 7 0,56 puszka 7 0,56 drobne 7 0,56 prawo 7 0,56 prawo 7 0,56 po 7 0,56 warunki 7 0,56 sprawdzone przez Valery’ego w dniu r. sprawdzone przez Victorię Khalimon
§ Jak odejść od konkubiny (odpowiedzi: 14) Mam problem z konkubina, nie możemy sie dogadać już od prawie roku. Mamy razem 3 letniego syna i córke konkubiny z poprzedniego związku. Choć to § Odejście z pracy (odpowiedzi: 6) Witam. Pracuje około tydzień, umowę mam na 3 miesiące, jednak nieprzewidziane okoliczności spowodowały

jk •25 lip 2022 13:55 Skomentuj Zjawisko pobierania nieuczciwych zwolnień chorobowych nasiliło się za sprawą popularnych teleporad, a także zwolnień związanych z wypaleniem zawodowym i depresją, które są bardzo delikatne oraz trudne do zweryfikowania. Zdarza się, że zwolnienie lekarskie traktowane jest jak dodatkowy urlop (Fot. Pixabay) Jak wynika z danych Conperio, aż blisko 32 proc. z około 30 tys. kontrolowanych przez firmę „L4” rocznie, wykorzystywanych jest w sposób niewłaściwy. Zdarza się, że zwolnienie lekarskie traktowane jest jak dodatkowy urlop - pracownik zamiast leczyć się przebywa na wakacjach, prowadzi remonty i prace wokół domu lub poszukuje dodatkowej możliwości dorobienia do pensji. Bardzo często osoby przebywające na fikcyjnym zwolnieniu lekarskim w wakacje same się pogrążają, chwaląc się urlopem w mediach społecznościowych. Zdarza się, że zwolnienie lekarskie traktowane jest jak dodatkowy urlop. Lekarz wystawia „L4” z jakiegoś powodu, a pracownik zamiast leczyć się przebywa na wakacjach, prowadzi remonty i prace wokół domu lub poszukuje dodatkowej możliwości dorobienia do pensji. Majorka na "L4" W 2021 roku w miesiącach wakacyjnych, kontrolerzy Conperio (polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych) przeprowadzili łącznie 6322 kontroli terenowych pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich. Nieobecność pracownika pod adresem wskazanym na druku zwolnienia, błędnie podany adres lub naruszenie postanowień „L4”, stwierdzono aż w 41 proc. przypadkach. Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na - Podam ostatni przykład. Jeden z pracowników przebywających na zwolnieniu od psychiatry, dwie nieobecności podczas kontroli uzasadnił koniecznością stosowania się do zaleceń lekarskich w postaci spacerów. Miesiąc później ten sam pracownik złożył wniosek do Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych o refundację wczasów na Majorce, z których korzystał właśnie w okresie, gdy przeprowadzone były wspomniane kontrole - mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio. Co ciekawe, bardzo często osoby przebywające na fikcyjnym zwolnieniu lekarskim w wakacje same się pogrążają, chwaląc się urlopem w mediach społecznościowych. - W ubiegłym roku mieliśmy wiele takich przypadków, gdzie pracownicy oficjalnie przyznawali się, że czas na „L4” spędzali na wakacyjnych wyjazdach. W sezonie letnim, portale społecznościowe zapełnione są zdjęciami z piaszczystej plaży albo górskich szczytów. Niezbyt rozsądne - ale wciąż popularne - są takie publikacje ze strony osób, które przebywają na „L4”. Fotki trafiają najpierw np. na Facebooka, a następnie, dziwnym trafem, bardzo często do pracodawców - dodaje ekspert. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU

Data utworzenia: 29 grudnia 2021, 5:00. Magdalena Bator wzięła udział w 7. edycji programu „Rolnik szuka żony”. W programie początkowo nie miała szczęścia do kandydatów, ale Witam mam problem z którym borykam się kilka mężadką od ponad 3 lat żyliśmy z sobą 3 lata przed ślubem mamy 3 letniego synka...najpierw staraliśmy się o dziecko a puzniej ślub to był pomysł mego męża,bardzo chciał mieć dziecko,od połowy ciąży już z mężęm nie spię w jednym łużku aż do tej pory,bo powiedział że niechce skrzywdzić dziecka,myslałam że zachowuje się tylko tak z powodu ciąży myślałam że faktycznie bał się że coś mu zrobi...w 7 wzielismy ślub i było coraz gorzej,dzień narodzin wyobrażałam se zawsze że to cudowne przezycie ale przez mego męża takie nie było...nie czułam od niego żadnego w sparcia..zaczeło się gorzej częściej pił,awanurował się,kilka razy zamachnoł się na mnie w czasie kłutni może raz mnie uderzył przy mojej teściowej to było gdzieś rok temu i raz pociągnoł za włosy ale najczęściej coś rozwala w mieszkaniu,jak siedziałam w domu z dzieckiem to wypominał mi że on musi pracować na całą rodzinę,że jetem darmo zjadem i że w domu nic nie robie i takie tam ...najdłuższy okres kiedy nie uprawialiśmy sexu to był przez te lata po slubie to chyba 4 razy kochaliśmy się ostatnio również pół roku temu...już niechce ciągnąć tego nie chodzi o sex ja już nie daje rady nie kocham już męża i myślę zę on mnie również...w pażdziernku tamtego roku wyprowadziłam się z dzieckiem,było ciężko głuwnie z tego że mnie mąż wyzywał i pił..przyjechała po mnie znajoma pomogła dla mnie się spakować w cześniej męża uprzedziłam powiedział że się nie zgadza,,żeby nie jego rodzice może doszlibyśmy do porozumienia...teściowie powiedzieli mi że nie dadzą mi dziecka,doszło dotego że musiałam wzywać policjie jakoś udało mi się wyprowadzić,dziwie się dla teściów,wiem ze to ich syn ale,przeciesz tyle przykrości im zrobił tyle problemów mieli prze zniego ,mój mąż stracił rok temu prawojazdy przez alkohol..jego ojciec był alkoholikiem od ok 10 lat nie pije ...tak więc wyprowadziłam sie na dwa miesiące szykowałam już papiery do rozwodu ..mój mąż również prawdopodobnie gdzieś tam u prawnika składał papiery pewnie głównie dla tego że rodzice jego namówili..pózniej chciał się z dzieckiem zobaczyć nie mogłam mu zabronić w końcu jest jego ojcem ..po jakims czsie mówił że się zmienił że zrozumiał że jednak mu namnie zalerzy...wrciłam do niego chciałam mu dać szansę ze wzgledu na dziecko obiecał że skączył z piciem ,,,przeprowadziłam się i co po tygodniu pił coraz gorzej..teraz miesiąc czasu nie pije ...ale co z ego nie dogadujemy się ,nie mogę z nim być moje uczucie do niego wygasło już dawno emu od 3 lat budze się z myślą że on się zmieni..nie chce marnować swego życia mam 24 lata...i jest mi cieszko ..mieszkam w białymstoku z mężem u jego rodziców w tym mieście nie mam nikogo rodziców ,,przyjaciół...postanowiłam że odejdę od męża i proszę o poradę Moja siostra zaofrowała mi pomóc chcę żebym z dzieckiem się przeprowadziła do niej ona mieszka pod warszawą,mam bardzo doby z nią kontak,pomagamy se nawzajem...i wiem że to najleprzy z mojej wypłaty nie bedzie mnie stać na stancjie i na życie..chcę zacząć od nowa...tak więc jak to załatwić ...jak to zrobić żeby nie posądził mnie o powanie dziecka i czy może mi odebrać prawa rodzicielskie w cześniem przed amtym odejściem groził mi z teściami że robi tak że zabiorą mi dziecko głównie tego najbardziej się boje..chcę rozwodu ...i jak najszybciej się wyprowadzić...bo nie zniosę tej atmoswery ...przepraszam że tak sie rozpisałam ale musiałam to z siebię wyżucić proszę o szybką odp......... Rolnik szuka żony Screen z TVP1/ Rolnik szuka żony Chciałabym, żeby taka dłuższa była ta randka - mówiła podczas przygotowań. Jessica się pomalowała i ogoliła nogi. Trudne, ale czy chcesz tkwić w takim związku, w którym Twój mąż Cię nie szanuje? Jesteś jego żoną i matka jego dziecka, dlatego powinien Cię kochać, szanować i wspierać, na pewno nie zakazywać Ci niczego i nie obrażać Cię przy innych. Musisz z nim porozmawiać i powiedzieć mu wprost, że nie powinien Cię tak traktować i że zasługujesz na szacunek i jego odpowiednie zachowanie w stosunku do Ciebie. Powiedz, że jeśli się nie zmieni i nie będzie Cię traktował tak, jak tego oczekujesz, to odejdziesz od niego. Jeśli sytuacja się nie zmieni, powinnaś odejść i poszukać mężczyzny, który otoczy Ciebie i Twoje dziecko ciepłem i spokojem, bez kłótni i niemiłych słów w Twoim kierunku. Odejście zawsze jest trudne, bo kobiety kochają swoich mężczyzn i trudno jest im ich zostawić. Ale musisz wiedzieć, że tu chodzi o Twoje dobro i dobro Twojego synka, który nie może wychowywac się w rodzinie, gdzie tata wiecej jest za granica niz w domu a kiedy juz jest w domu, to ubliża mamie. Tak nie może byc. To, że macie dziecko wcale nie znaczy, że utrudnia czy uniemożliwia sytuacje. Pakujesz się, zabierasz dziecko do rodziców bądź do przyjaciółki i wtedy gdy Twój mąż zobaczy, że to nie żarty może się zmieni - wtedy warto dac szansę. Jeśli nie, piszesz podanie o mieszkanie dla matki z dzieckiem i na pewno taki przydział dostaniesz. Pomoże Ci opieka społeczna i urząd miasta czy urząd gminy, który powinien dać Ci miejsce, gdzie będziesz mogła spokojnie mieszkać z dzieckiem i spokojnie przemyśleć sobie kwestię Twojego małżeństwa. Matka z dzieckiem ma wiele praw i nigdy nie zostaje sama. Jest wiele kobiet w podobnej sytuacji i radzą sobie naprawdę dobrze. Najwazniejsze abyś była szczęśliwa i dlatego musisz zmienić swoje życie. Podaję Ci ejszcze nuemry telefonów, pod które możesz zadzwonić i uzyskać szczegółowe informacje jak postępowac w takiej sytuacji: DLA KOBIET W CIĄZY I MATEK MAŁYCH DZIECI tel. 022 635 10 11 poniedziałek - piątek w godz. - # Biuro interwencji tel. 022 635 30 92 w godz. - DLA KOBIET tel. 022 635 93 92 Wsparcie Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny poniedziałek - piątek w godz. – CENTRUM PRAW KOBIET tel. 022 652 01 17 w godz. - RUCH POMOCY RODZINIE tel. 022 621 03 67 poniedziałek - piątek w godz. - DLA OSÓB W TRUDNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ tel. 022 828 12 95 Biuro Porad Obywatelskich poniedziałek w godz. - wtorek - piatek w godz. - Powodzenia!
Art. 113 2. [Ograniczenie utrzymywania kontaktów z dzieckiem] § 1. Jeżeli wymaga tego dobro dziecka, sąd opiekuńczy ograniczy utrzymywanie kontaktów rodziców z dzieckiem. § 2. Sąd opiekuńczy może w szczególności: 2) zakazać zabierania dziecka poza miejsce jego stałego pobytu; 3) zezwolić na spotykanie się z dzieckiem tylko w

LillAnn1 25 października 2012, 22:03 Już od na prawdę wieeelu miesiecy zastanawiam się,czy odejść od niego...I nie chodzi tu o to,że raz zachował się jak świnia i mam na niego focha...Jak świnia zachowuje się każdego dnia i niejednokrotnie mogliście to sobie poczytać w moim pamietniku..A odkąd urodził nam się synek,jest jeszcze gorzej...Przestał kompletnie się starać,kompletnie mnie zauważać,mówić cokolwiek co jest przychylne czy miłe..Jak się go pytam czy smakuje ci obiad,to tylko burknie,ze tak...sam w życiu nie powie...ale nie daj B. niech no mi obiad nie wyjdzie(co się zdarza rzadko bo ponoć świetnie gotuję),to da mi to bardzo dobitnie i boleśnie odczuć...nie pocieszy,ze następnym razem mi się uda,tylko podniesionym głosem oznajmia-nie będę tego jadł!!! A jak zachoruję to jest dopiero dramat...jakiś czas temu tak mnie coś ścieło...wymiotowałam,wszystko mnie bolało,gorączka wysoka,dreszcze,zawroty głowy....ledwo mogłam usiasć,przewracałam się wstając,byłam słaba i sama nie wiedziałam co mi było mowy abym zajęła się małym,byłam nieobecna co usłyszałam?"Kurwa to co ja ci poradzę?Nie wezmę wolnego bo rozworzę ludzi".Obdzwonił swoją mamę,szefową(bardzo dobrze żyjemy z nią).Kuzynkę i sama nie wiem kogo jeszcze aby tylko ktoś mnie zabrał do lekarza...On przecież nie mógł wziąć wolnego bo by tam umarli bez niego...wystarczyłoby tylko aby rano ludzi porozwoził do pracy,a po 17 ich porozwoził do domu...to jakieś 30-40 minut max,jakoś bym się małym zajęła przez tak krótki czas...W końcu i jego brat i kuzynka pomogli mi się dowlec do lekarza a jego mam zajęła sie w tym czasie naszym dzieckiem....Chwała mu za to,że mama się zlitowałą bo on sam przecież był niezastąpiony w pracy...ciekawe co by zrobili gdyby jemu samemu coś się stało i nie mógł by ich nawet rozwieść...bidulki:/O urlopie nie ma mowy bo to taki przykładny pracownik jest i woli wziąć za urlop pieniądze,niż spędzić z nami choćby jeden dzień...Każdy nasz dzień wygląda tak samo...Ja z dzieckiem w domu,każdego dnia muszę pozamiatać podłogi bo w tych naszych 40 metrach kwadratowych to się tak cholernie szybko syfi,ze to bania mała...wszystko na kupie to nie dziwne...Każdego dnia muszę myć naczynia,zrobić obiad iść z małym na dwór...a jak czegoś nie zrobię bo nie miałam na to czasu/siły/ochoty,to usłyszę,ze jestem brudasem i że jeszcze tylko tu brakuje nasrać na środku...no taki pedancik mi się trafił do cholery..Hrabia po pracy to jak każdy facet przecież ogrooooomnie zmęczony i zasługuje na:postawiony obiadek pod nos z moim uśmiechem na ustach bo przecież to dla mnie nagroda...czy smakuje to nie usłyszysz ewentualnie,że nie dobre to usłyszysz dobitnie...Potem sobie siada na laptopa i po internecie buszuje...Allegro,Odkrywca,WP,Onet i wszystkie inne bzdety...Słowem sie nie mogę odezwać bo usłyszę,że mu się należy bo chce sobie odpocząć bo się najebałem w pracy....Z dzieckiem się nie pobawi bo zmęczony.....do mnie sie nie przytuli bo zmęczony a jak go poproszę czy się już wkurzę i powiem,że może by zauważył,ze też tu jestem czy mnie przytulił to jeszcze usłyszę "o huj ci chodzi" albo "znowu się przypierdalasz" -dosłownie,takimi słowami...Jemu się po prostu należy odpoczynek bo on się taaak napracował...Mi należy się tylko milczeć i dawać mu jeść,uprać majtki i skarpetki i przynieść je ze strychu...milczeć bo Hrabia zmęczony...nie pretensjować-bo Hrabia po pracy zmęczony....nie czepiać się go,nie narzekać bo mam jak w masełku..Czego ty chcesz od tego chłopa?-wszyscy mnie pytają...nie pali,nie pije,nie chodzi po knajpach,nie gra w kasynach,każdy grosz do domu przynosi,koło domu wszystko robi,pracowity,dobrze zarabia i na nic mi nie brakuje...No ideał kurwa!!!Tylko ja wymyślam....Ja się czepiam bez powodu,ze przy obcych ludziach na mnie klnie,że mnie wyzywa,że mówi do mnie "rusz pizdę"...Że do swojej byłej żony odzywa się lepiej niż do mnie a przecież tak strasznie mnie kocha-jak twierdzi...To ja się bez powodu czepiam,że jak przyjdzie po pracy to siada przed komputerem lub telewizirem,nie jednokrotnie na przywitanie nie dając nawet marnego buziaka....czepiam się go,ze potem nie przytuli,nie zapyta jak mi minął dzień,nie powie nigdy nuc miłego,nie pochwali nigdy za nic za to wytknie mi błędy do żywego...Ja się czepiam,ze na słowo "Ślub" ciągle słyszę jeszcze nie czas i że on sie tak strasznie zawiódł na swojej byłej zonie,że teraz się boi...Ale my do cholery mieszkamy razem prawie od 4 lat,mamy prawie 2 letnie dziecko...zna mnie dobrze,na tyle dobrze,aby wiedzieć czy ja jestem "tą" czy nie a nie mnie zbywa ciagle....Ja wiem,że jestem źle traktowana,że siedzę tu i gniję na tej zapyziałej wiosce,dostaję już do głowy bo nie umiem tak żyć,ja jestem z miasta,duzego tutaj chodzę w wieśniackich ubraniach,z tłustą głową,nie uczesana i nieumalowana bo po co?dla kogo?Tutaj jeszcze mi doszedł kolejny obowiązek...teraz jak "teściówka" poszła do pracy,to ja musze rozpalać w piecu w kotłowni aby w centralnym było ciepło...muszę wyjąć popiół,potem przynieść z komórki węgla i drzewa na rozpałkę...czuję się jak śmieć bo nie umiem się przestawić na taki tryb życia...pochodzę z miasta,nam grzeja grzejniki....a tutaj muszę sama w kaloszach w jakichś wieśniackich spodniach od dresu bo szkoda upaprać jeansów...Już może nie tyle chodzi o to,ze z miasta przyszłąm na wieś i nikt nie potrafi zrozumieć,ze ja nie umiem się przestawić na te wiejskie życie,ze sie tu duszę bo nie ma gdzie iść nawet na spacer z dzieckiem,ze nie ma tu zoo,kin czy teatrów,galerii handlowych czy czegokolwiek co jest w mieście....ale najbardziej chodzi o to,jak jestem traktowana...Ja się nie daję...serio...jestem zodiakalnym bykiem,nie daję sobie dmuchać w kaszę...ale porywam się z motyką na słońce bo on dobrze wie,że ja nie mam gdzie iść,za co żyć..ze boję się znów zaczynać wszystkiego od nowa...boję się,ze juz mnie nikt nie zechce,ze nie jestem dość łądna i warta czegokolwiek...Nie mam kompletnie wiary w siebie...ciągle czuję,ze nie jestem dla niego ani ładna ani zgrabna...warczę na synka,ciągle krzyczę i już wiem,ze ja mam depresję,chodzę smutna,ciągle płaczę,nie mam na nic ochoty,nic mnie nie cieszy...ten związek mnie dobija,jest toksyczny...ale jestem też od niego uzależniona na wielu płaszczyznach...mam teraz dziecko i sprawa nie jest taka prosta...nikt nie wynajmie mieszkania samotnej matce...będą sie bać,ze nie bedę miała z czego zapłacić....ja sama się o to boję...a ceny wynajmu choćby rudery to jakaś masakra...tu u nas 700-800zł...nie dam rady z dzieckiem za 1500 brutto....i on dobrze o tym wie....nie docenia mnie wcalea wręcz przeciwnie a jak mam o coś pretensje,nie wytrzymuję już,wybucham to tylko słyszę,że nikt mnie na siłę nie trzyma,że droga wolna,że mogę znaleźć sobie kogoś,kto mnie bedzie jak ksieżniczkę traktować...A co ja do cholery nie zasługuję na bycie ksieżniczką?Zasługuję na bycie nikim?Gdyby znalazł się ktoś,kto by mi podał rękę...głównie w sprawie mieszkania jakiegoś taniego to pracę bym sobie znalazła,małego do żłobka oddała...coś bym pokombinowała....ja wiem,ze musze odejść...z drugiej strony czuję zazdrość na myśl,ze mogłaby tutaj mieszkać za jakiś czas inna kobieta,że mógłby się z inną spotykać,ze "to wszystko" już nie byłoby moje..Nadal go kocham i pewnie dlatego nie mam sił aby cokolwiek ze swoim życiem robić...tylko pogłębiam się w moich czarnych demonach i depresji,która rozwija się z prędkościa światła...kiedyś bym wżyciu nie pomyślała,ze coś moze mi sie nie udać,ze nie dam rady,że jestem brzydka czy nie fajna.....teraz przez ten zwiazek czuję,ze nie jestem warta niczego i nic mi się nie należy i nic nie uda....moja samoocena siega powoli dna...i tylko drobne,przyjemne zdarzenia jak podryw na dyskotece przez mężczyznę czy oczko chłopaka w autobusie jakoś mnie jeszcze trzymają przy życiu.... Jenna92 25 października 2012, 22:08 sporo tego do czytania,, ale powiem tak,pomyśl o dziecku. Porozmawiaj z nim. Jak nic nie da - odejdź. Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:09 Powinnaś na początek mu pokazać, że może Cie stracić, bo pewnie myśli, że już Cie ma i nic nie musi robić. Ja bym się spakowała i wyniosła na kilka dni tak bez słowa. Jak zacznie o Ciebie zabiegać to jest nadzieje, że coś się zmieni, a jak nie to odejść na dobre. Bo takie życie to nie życie ;/ Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:11 " mężczyźni nie reagują słowa, a na brak kontaktu " porozmawiać sobie może...to ignorant powie, ze znow się przypieprza KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:12 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. Edytowany przez KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:14 LillAnn1 25 października 2012, 22:14 dokładnie,powie,ze znów sie czepiam...:(Nie mam sił,a przede wszystkim nie mam co zrobić,gdzie iść...Bo to,że muszę coś zrobić to wiem.. LillAnn1 25 października 2012, 22:16 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. nie zrozumiałaś chyba..ja na prawdę mogę to wszystko robić,ale niech ktoś doceni cokolwiek co robię,niech mnie zauważy a nie mija bokiem...niech czasem podziękuje za ten obiad,ja umiem podziękować,ze cos dla mnie zrobi,zachwycać się jak wymieni żarówkę,podziekować,ze tyle dla nas robi...nie dostaję niczego w zamian...kompletnie....zwiazek to symbioza...a co do pieniedzy...ja mam swoje i nikt mnie nie utrzymuje....ale nie na tyle aby uniezależnić sie od niego tak w 100%...Dziękuję,ze wyraziłaś swoje zdanie-masz do niego prawo... Edytowany przez LillAnn1 25 października 2012, 22:22 Dołączył: 2011-09-23 Miasto: Wyspa Nieznana Liczba postów: 4364 25 października 2012, 22:16 rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i zachowaniu. LillAnn1 25 października 2012, 22:21 Adorinka napisał(a):rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i o to mi chodzi...tak sie nie traktuje kogoś,kogo sie ponoć kocha... Dołączył: 2009-07-09 Miasto: Hfj Liczba postów: 1222 25 października 2012, 22:23 "ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna."co nie zmienia faktu że żaden palant nie ma prawa traktować swojej partnerki i matki swojego dziecka w upadlający sposób. autorko - odejdź - są światy lepsze niż twój. Edytowany przez yabuk 25 października 2012, 22:25

Ewelina Ślotała zaistniała w show-biznesie jako dziewczyna Kuby Rzeźniczaka. Niedawno napisała książkę "Żony w Konstancina", w której opisała historię inspirowaną swoimi doświadczeniami
fot. Adobe Stock, Art_Photo Tego dnia, kiedy mój starszy brat oznajmił, że chce wystąpić o rozwód, omal z krzesła nie spadłam. Po czterdziestu latach zgodnego małżeństwa? Zwariował? – Opamiętaj się, człowieku! Macie dorosłe dzieci, wnuki, czegoś się dorobiliście. Chcesz wszystko zrujnować? – próbowałam przemówić mu do rozumu. – Całe moje życie to ruina! – wybuchnął Heniek. – Niech się zawali do reszty… Spojrzałam na brata i zachciało mi się płakać. Dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo się postarzał – oczy podkrążone, cera ziemista, policzki zapadnięte. – Czy ty aby chory nie jesteś? – spytałam z troską. – Posunąłeś się jakoś… – Czego się czepiasz?! – zezłościł się jak zwykle, kiedy ktoś go przypierał do muru. – Nie wszyscy tak mnie widzą! Niektórym się nawet podobam. Tu cię mam, bratku! Od razu pomyślałam, że za tym wszystkim stoi jakaś baba! I miałam rację. Ale z moim bratem trzeba ostrożnie. Jak się zatnie, nic z niego nie wyduszę. Więc udawałam głupią i drążyłam dalej. Doniosła na niego sąsiadka – Heniutku, po co te nerwy? – spytałam i pogłaskałam go po dłoni. – Martwię się o ciebie. – Jestem dorosły – odparł nieco udobruchany. – Wiem, co mam robić. Życie ucieka, a ja go nawet nie posmakowałem. Tylko robota, Zośka i dzieciaki! Mam tego serdecznie dość. Gdy wyszedł, upiekłam szarlotkę na kruchym spodzie. Ulubione ciasto Zosi, mojej bratowej. Nie odbierała telefonu, więc wzięłam szarlotkę i poszłam. Na szczęście otworzyła drzwi. – Już wiesz? – zapytała na mój widok. – Inaczej byś nie przyszła. – Wiem – westchnęłam. – To znaczy, domyślam się. Niby wszystko było jak zwykle: Zosia rozłożyła serwetki i talerzyki, zaparzyła kawę. Jednak w jej oczach widziałam łzy, a pod oczami wory. Nawet nie spróbowała mojego ciasta. – Gdybym ja przewidziała, po co on tak lata na ten bazarek! – zaczęła w końcu. – Wszystko w domu jest: i warzywa, i kartofle, i jabłka, a Heniek: „Pójdę, zobaczę, co tam mają nowego”. Ja, głupia, cieszyłam się, że tak mu zależy na domu, i chce mnie odciążyć. Więc znikał na całe godziny z moim błogosławieństwem! – Nie mogłaś z nim iść? – Oglądałam seriale… Zresztą, teraz jestem mądra. A wtedy nawet mi do głowy nie przyszło, że on romans kręci na boku. – Jak się dowiedziałaś? – Od sąsiadki. Przyszła i mówi: „Pani mąż sobie upodobał lewy stragan w bocznej alei. Ciągle tam sterczy”. Machnęłabym ręką, ale to stoisko z damską bielizną. – Sprawdziłaś? – A jak! Zaraz następnego dnia. On się wygolił, skropił kolońską, buty wyglansował na lustra, choć od rana była chlapa… Wyszłam pół godziny po nim. – I co? – A siedział z nią wśród biustonoszy, halek i stringów. Nie zauważył, że jestem, dopóki nie zaczęłam wrzeszczeć. – Zrobiłaś awanturę? – nie dowierzałam własnym uszom. – I to jaką! Ludzie cyrk mieli, bo wpadłam w jakiś szał i porozwalałam te gacie po okolicy. Ona zbierała, on uciekał. Może to jednak on ma rację? Moja bratowa zawsze była porywcza i energiczna. Mogłam sobie wyobrazić tajfun, jaki rozpętała. Nawet teraz, na wspomnienie tamtej kłótni, wstała z krzesła. – Za tyle lat służby tak mi się odpłacił! – krzyknęła. – Pośmiewisko ze mnie zrobił. I dla kogo? Dla handlary z rynku! Domyśliłam się, że ta druga jest ładniejsza i młodsza. Bratowa zaczęła szlochać. – Dzieci z nim rozmawiały i tłumaczyły… Ja gadam od świtu do nocy. Kładę w ten pusty łeb, że nie warto dla byle kogo marnować życia. Nic nie pomaga. – Skąd wiesz, że tamta jest „byle kto”? Może się zakochała? – W takim dziadzie? – No, przestań. Heniek jest przystojny. Zawsze się kobietom podobał. Nie pamiętasz, jak ty kiedyś za nim szalałaś? – Kiedy to było?! Teraz jest dziad obmierzły i koniec! – fuknęła Zośka i zaraz poprosiła z płaczem: – Ela, ty też z nim pogadaj. Może ciebie posłucha? Umówiłam się więc z Heniem i prosto z mostu wygarnęłam mu, co o wszystkim sądzę. – Jesteś po sześćdziesiątce. Za jakiś czas włożysz kapcie i nie w głowie ci będą babki, nawet najpiękniejsze. Co wtedy? Brat pomilczał z wzrokiem wbitym w ścianę, jakby się zastanawiał, co powiedzieć, żeby mnie przekonać. Wreszcie oznajmił: – Ja to wszystko wiem, ale chcę spróbować. Teraz jest tak, jakbym się obudził po jakiejś chorobie. Świat jest piękny, ona jest cudna, chce mi się żyć! – A do tej pory ci się nie chciało? – A nie chciało mi się! Od dawna wszystko, co robiłem, było jak… zimny rosół. Chciałabyś do końca życia jeść zimny rosół? Zamurowało mnie. Może to mój brat ma rację? Kocham go i pragnę, żeby był szczęśliwy. Po czyjej stronie mam stanąć? Czytaj także:„Kobiety marzą o zaangażowanych ojcach, a moja żona była obrażona, że mam lepszy kontakt z córką niż ona”„Mąż przyjaciółki zwierzył mi się z kryzysu w ich małżeństwie. Byłam w wielkim szoku. Takiej Zuzy dotąd nie znałam...”„Dziadek lał babcię za byle co, tata rozstawiał mamę po kątach i ja też nie byłem święty. Wpędziłem żonę do... więzienia”
Ciągle wzbudza w tym panu poczucie winy, a gdy tylko wg niej coś mu się nie uda to od razu następuję stwierdzenie „a nie mówiłam, przecież zawsze byłeś do niczego”. Wszystko to jest typowe dla toksyka i jest rewanżem, za to, iż ten pan wyszedł z toksycznej relacji, i że ma życie po życiu…A pamiętajcie, że takie wyjście
Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019 ~Facet Napisane 18 lutego 2019 - 13:37 Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara... Nie wiem co mam zrobić, jest mi zwyczajnie po ludzku jej szkoda...Oczywiście szkoda mi też zostawiać dzieci... Jednak od dawna nic już do niej nie czuję, miłość, pożądanie dawno wygasły...starać zaczęła się w zasadzie dopiero gdy wspomniałem o rozstaniu, robi teraz wszystko aby mnie zatrzymać... z mojego punktu widzenia jest już za późno, nie potrafię zmusić się do pokochania jej na nowo, a sam fakt, że mam teraz pyszne obiadki, śniadanka do łóżka, bardzo aktywną żonę w łóżku - już mi to wszystko nie zrekompensuje braku miłości...Byliście w takiej sytuacji? Co zrobiliście? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 18 lutego 2019 - 14:10 Nie zmusisz się do pokochania drugiej osoby - z Twojej strony zostały prawdopodobnie już tylko litość, poczucie obowiązku i odpowiedzialność za przyszłość dzieci. Trudno mi cokolwiek doradzić (podjąć decyzję niejako za Ciebie), bo sam jestem w podobnej sytuacji i tkwię w małżeństwie pomimo, że żonę traktuję bardziej jak siostrę niż swoją kobietę. Staram się coś zmienić (byliśmy nawet na jednym spotkaniu u terapeutki - kompletne fiasko), ale są momenty, że nie potrafię nawet sformułować jakiegoś pytania do żony, tak strasznie zamknięty mam umysł (próbuję sobie wmówić, że żona mnie interesuje, chociaż wewnętrznie czuję, że to nieprawda). Ona w odróżnieniu od Twojej żony nie próbuje nic zmieniać, może to i lepiej, bo tym bardziej byłoby mi jej szkoda. Wiem jaka to okropna męczarnia, ale mi osobiście brakuje odwagi, żeby coś zmienić - zdaję sobie sprawę z tego, co powinienem zrobić, ale zwyczajnie nie umiem zmierzyć się z przyszłymi pytaniami córki. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 18 lutego 2019 - 14:52 Dziękuję za wypowiedź, czuje to samo.. i starania niewiele tu zmieniają, wręcz przeciwnie wpędzają mnie w jeszcze większe poczucie winy i z litości tkwię w tym. Masz rację, głównym motorem są dzieci. Czy gdybyś poznał kogoś, odszedł byś? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 18 lutego 2019 - 15:11 Nie. Nie szukam też tego typu okazji. Łatwo jest ulec nowej namiętności, zakochać się, ale prawda jest taka, że w tego typu sytuacjach kierują nami iluzje, powstające w naszej głowie obietnice lepszego życia. To najczęściej kompletna nieprawda. Idealizujemy nowego partnera, bo w porównaniu do starego wydaje się nie mieć wad. Na zakochanie (jak dla mnie stan ewidentnej nietrzeźwości umysłowej) trzeba uważać, szczególnie jeśli jest się w naszym wieku. Byłem zakochany kilka razy w życiu, ale nigdy w realnej osobie, a zawsze w pewnych wyobrażeniach, które miałem na jej temat. Gdybym odszedł musiałbym trochę pobyć sam, uporządkować swoje życie i myśli, dopiero potem mógłbym otworzyć się na nową osobę. Poprzednim razem praktycznie nie zrobiłem sobie przerwy między związkami i w pewnym sensie "wykorzystałem" żonę do wyleczenia moich starych ran. Nie chciałbym tego więcej powtórzyć. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Michał ~Michał Napisane 18 lutego 2019 - 15:24 Na zakochanie się nie mamy większego wpływu, pojawia się ktoś, poznajemy go na tyle żeby stwierdzić, że nasze wyobrażenie to nie iluzja i po prostu się staje. Wiek nie ma tu wiele do rzeczy Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Michał ~Michał Napisane 18 lutego 2019 - 15:25 Autor mam wrażenie szuka kogoś kto by go wyrwał z tego stanu. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 18 lutego 2019 - 15:45 Michał - tak jak piszesz byłoby idealnie, ale z reguły jest jednak tak, że najpierw przychodzi zakochanie, a dopiero potem zaczynamy drugiego człowieka po prostu poznawać. Wydaje mi się, że mylisz zakochanie (będące zwykłym idealizowaniem drugiej osoby) z kochaniem (pogłębioną akceptacją drugiej osoby, ze świadomością jej zalet i wad). Wydaje mi się, że osoby, które nieco w życiu przeszły nie zakochują się ot tak jak nastolatki - bo ktoś ma ładne włosy czy oczy. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Matka ~Matka Napisane 18 lutego 2019 - 16:01 Nie ma w życiu nic ważniejszego niż prawdziwa miłość, a na szczęście zasługuje każdy. Mam wrażenie, że mężczyźni żonaci i posiadający dzieci, odbierają sobie prawo do bycia szczęśliwym, dla dobra dzieci, czy też z przyzwoitości. Kończy się to depresją, uzależnieniami. Dlatego też puściłam męża wolno, nie chciałam patrzeć na to udawanie, które od lat tkwiło w naszym małżeństwie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Matka ~Matka Napisane 18 lutego 2019 - 16:02 ~Rafał35 napisał:Michał - tak jak piszesz byłoby idealnie, ale z reguły jest jednak tak, że najpierw przychodzi zakochanie, a dopiero potem zaczynamy drugiego człowieka po prostu poznawać. Wydaje mi się, że mylisz zakochanie (będące zwykłym idealizowaniem drugiej osoby) z kochaniem (pogłębioną akceptacją drugiej osoby, ze świadomością jej zalet i wad). Wydaje mi się, że osoby, które nieco w życiu przeszły nie zakochują się ot tak jak nastolatki - bo ktoś ma ładne włosy czy oczy. Rafał, zawsze najpierw jest zakochane, a później dopiero prawdziwa miłość Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Matka ~Matka Napisane 18 lutego 2019 - 16:03 Najgorsze co może być to czuć, że ktoś jest ze mną z litości Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jacek ~Jacek Napisane 18 lutego 2019 - 16:03 Ja odszedłem, byłbym kretynem jakbym tego nie zrobił. Moja ex też się starała. Nie mniej jednak poprzeczka podwyższana tak, że mi się żyć nie chciało. Tkwiłem tak z dnia na dzień bo dom tzn budynek, dzieci, zarobki wspólne niezłe ale ciągle miało. Pewnie tkwiłbym dalej ale spotkałem Ją- kawa z Biedronki czy rosół z pietruszką smakuje z nią tak, że po latach lecę do niej. Dzieci z ex dorosły, mam fajne dzieci więc jako ojciec nie zwiodłem. Z moją M mam też 6latka. Mam 50 lat :D odmłodniałem, nie wącham kwiatków od spodu, mam miłość, pasje, psa i kota. Polecam. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 18 lutego 2019 - 17:12 Dzięki za odpowiedzi. Nie szukam na siłę partnerki, ale pewnie gdyby się pojawiła miłość byłoby mi łatwiej podjąć decyzję. Nie zakochuję się ślepo i bezrefleksyjnie, mam już swoje lata. Cenię w kobietach charakter, osobowość. Wygląd oczywiście też ma znaczenie, ale to nie jedyne kryterium, bo ładnych kobiet jest wiele, a takich które by mi odpowiadały może kilka z tych co znam (akurat są zajęte). Odchodzę już od lat, ale ciągle brakuje tego bodźca do podjęcia ostatecznej decyzji i mam wrażenie, że jeśli nie nastąpi jakiś przełom, to będę tak żył przy żonie. Taki przełom to chyba poznanie kogoś, nie wiem...Prawdą jest też, że do depresji mi chyba niedaleko, w każdym razie do jakiegoś marazmu, zaniedbałem się, kiedyś siłka, teraz duży brzuch, kiedyś dobra zabawa możliwa bez alkoholu, teraz imprezy przepijam i przesiedzę przy stoliku. Mówi się, że jak mężczyzna ma w domu dużo seksu (w moim przypadku inicjowanego przez żonę) i dobre jedzenie, to wystarczy. Niby jest wygodnie, ale ciągle czegoś brak...Budzę się nieszczęśliwy po prostu. I tego właśnie mi brak: "kawa z Biedronki czy rosół z pietruszką smakuje z nią tak, że po latach lecę do niej.". Moje dzieci mają wszystko, dorobiłem się w życiu, żona całe życie nie musiała pracować...pewnie trudno jej odpuścić takie życie, nie przywykła do pracy i problemów Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jacek ~Jacek Napisane 18 lutego 2019 - 18:03 Brak decyzji to też decyzja. U mnie w firmie wolnych, fajnych kobiet jest sporo, rozejrzyj się. Życie masz tylko jedno. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 18 lutego 2019 - 19:36 Masz rację, brak decyzji = decyzja pozostania przy żonie. Mało poznaję kobiet z racji zawodu, ale pewnie nie byłby to taki problem, problemem jest moje poczucie winy Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jacek ~Jacek Napisane 18 lutego 2019 - 20:13 Z dziećmi się nie rozwodzisz. W teorii jak odejdziesz żona dostanie alimenty na siebie i na dzieci, więc to rozwiązuje poczucie winy. Zawsze możesz się rozejrzeć(tylko) na boki co Ci życie pokazuje. Ja się nie rozglądałem, poznałem, zapomnieć nie mogłem i nie żałuję. Tak jest. Czy mi było szkoda żony? I tak i nie. Tak bo wspólne lata życia, szkoda mi było tych lat. Nie bo jednak głupi byłem bo wydawało i się, że życie mi nic więcej nie da bo po 40byłem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet ~Facet Napisane 18 lutego 2019 - 20:44 Ile dzieci miały lat jak się rozwiodłeś? Zawsze sobie tłumaczę, że jak będą starsze to będzie mi łatwiej, ale z wiekiem jest coraz trudniej, bo bardziej się przywiązuję. Ciężko było zostawić to wszystko?Poukładać? Dzieci nie odwróciły się od Ciebie? Zostawiłbym im wypasiony nowy dom, alimenty też spore, ale zabrałbym im kawał dobrego życia ze mną, wspólne wakacje zagraniczne kilka razy w roku, tego typu rzeczy...Matkę mają na wyłączność, na każde zawołanie, a tak pewnie musiałaby pomyśleć o jakiejś pracy, bo nie wiem czy po takim standardzie życia, nawet te 5000zł alimentów by im starczyło... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aniołek ~Aniołek Napisane 19 lutego 2019 - 00:15 Facecie, Niestety myślisz o wszystkich, ale najmniej o sobie. Zadajesz sobie pytania i właściwie natychmiast odpowiadasz, jednakże zawsze z małym "ale" ale mi jej szkoda, ale co na to dzieci, ale mam poczucie winy ale jestem już za stary ale to, ale tamto, ale przecież.... Nie namawiam Cię do tego, byś zostawił żonę, ale zastanawia mnie jak wyobrażasz sobie Wasze życie we dwoje, gdy dzieci zamieszkają osobno. Rodzicem będziesz dla dzieci do końca swoich dni i jeśli na co dzień nie "kupujesz ich miłości" prezentami, gadżetami, wyjazdami, jeśli jesteś obecny w ich życiu, interesujesz się, chcesz spędzać z nimi czas, potrafisz rozmawiać, jeśli traktujesz je poważnie to one odpłacą Ci tym samym niezależnie od tego czy będziesz chciał zestarzeć się z ich matką czy też zamieszkasz osobno. Nie zgadzam się z którymś z przedmówców, że najgorsze jest bycie z kimś z litości. Litość to chociaż współczucie drugiej osobie. Najgorsza jest OBOJĘTNOŚĆ, gdy jednemu bardzo zależy a drugiemu wcale. Decyzja o pozostaniu z żoną zobowiązuje Cię do milczenia. Niedopuszczalne moim zdaniem jest pozostanie i grożenie drugiej stronie: chyba odejdę... Z czasem wcale nie będzie Ci łatwiej odejść facecie. Będzie tak samo trudno. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jacek ~Jacek Napisane 19 lutego 2019 - 06:45 9 i 12 lat. Powtarzam z dziećmi się nie rozwodzisz, jak Cię stać to możesz jeździć z nimi gdzie chcesz. Ex na początku szalała ale dzieci nie mieszała, po miesiącu mniej więcej doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie ma komplikować. Dziś przyjaciółmi nie jesteśmy ale relacje są wypracowane na poprawne. Ona też kogoś ma. Jak chcesz to możesz dalej żonę utrzymywać na aktualnym poziomie, możesz jej wszystko oddać. Utrzymanie a odejście to jednak dwie różne sprawy. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 19 lutego 2019 - 08:59 Dla mnie alimenty nie rozwiązują problemu - dziecko traci to, co najważniejsze czyli nasz czas spędzany z nim (bo nie da się ukryć, że ulegnie on radykalnemu zmniejszeniu). Nie wiem jak należałoby rozwiązać temat świąt czy wakacji. Poczucie bezpieczeństwa czy prawidłowy wzorzec relacji dziecko już dawno utraciło, dorasta bowiem z rodzicami traktującymi siebie nawzajem jak dobrzy znajomi, a nie jak para. U mnie w domu nie ma przytulania czy całowania, nie potrafiłbym. Poza tym nie wiadomo jak żona zaczęłaby zachowywać się po rozwodzie - dzieci często bywają angażowane jako strony sporu, kontakt bywa ograniczany "na złość", trzeba go egzekwować sądownie, co do przyjemności na pewno nie należy. To też warto rozważyć przed podjęciem decyzji o odejściu. Sam miałem dzieciństwo, które wymagało jego przepracowania w drodze psychoterapii i zawsze sobie obiecywałem, że nie zafunduję tego własnemu dziecku. Czuję, że na tym polu okropnie zawiodłem :( Mój wujek tkwił nieszczęśliwy przy wyjątkowo okropnej cioci do momentu aż dzieci osiągnęły pełnoletność, a potem w trybie natychmiastowym się zawinął, miał trochę ponad 50 lat. Teraz to zupełnie inny człowiek - swobodny, wyluzowany. Osobiście wolałbym obojętność niż litość/poczucie obowiązku. Litość to nie to samo co współczucie, jest w tym uczuciu odcień niechęci, wręcz pogardy - to pomniejszanie drugiego człowieka, myślenie w stylu "ona sobie sama nie poradzi, szkoda mi jej". Jestem przekonany, że Facet miewa dni, że jest wręcz wściekły na żonę (też tak mam). Jego żona przynajmniej z problemem potrafi się zmierzyć, bo COŚ robi (chociaż o dobrych parę lat za późno) - moja się wyłącznie nad sobą użala. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Monique ~Monique Napisane 19 lutego 2019 - 09:03 Autorze decyzja o odejściu powinna być dobrze przemyślana. Warto skorzystać z terapii małżeńskiej (ale nie jednej wizyty) aby przekonać się czy warto pozostać w małżeństwie. Tym bardziej, że żona bardzo się stara. Zastanów się, co Ty możesz zrobić jeszcze i jakie jest Twoje przyczynienie się do takiego stanu rzeczy. Tkwienie latami w maraźmie jest dołujące i nie prowadzi do zmian. Pomyśl czego Ty pragniesz czego Ci brakuje i czy żona może Ci to dać. Jeśli jedynym powodem pozostania w rodzinie są wyrzuty sumienia to jest to mało istotny powód. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry

1. Przejdź do family.microsoft.com. 2. Zaloguj się za pomocą swojego konta Microsoft. 3. Na stronie rodziny pod imieniem i nazwiskiem członka wybierz pozycję Więcej opcji > Usuń z grupy rodzinnej i potwierdź. Możesz również usunąć członka poniżej ustawowego wieku ze swojej grupy rodzinnej, chociaż musisz mieć konto organizatora

Mam niespełna 30lat i dziecko Oboje bardzo pragneliśmy dziecka z partnerem, wcześniej poroniłam jego dziecko 2x. Z ojcem dziecka zaczęły się problemy od czasu ostatniej ciąży. Nasz związek ma wahania o bardzo dużych częstotliwościach. Partner coraz częściej mnie okłamuje oraz zniewarza i nie szanuje. Może są 3dni normalności raz na jakiś czas. Ciągłe awantury. Najbardziej boli mnie, że zaczyna omijać dziecko tzw. szerokim łukiem (i tak od początku rzadko kiedy przewinął czy też nakarmił). Nie wiem co mam robić, nie mam dokąd się udać. Nie mam za co żyć. Jeżeli podejmę pracę komornik zabierze mi całą wypłatę (błędy młodości). Boję się od niego odejść bo boję, się że dziecko będzie bez ojca, że będziemy porzuceni przez świat na pastwę losu… a najbardziej boję się, że on lub ktokolwiek inny odbierze mi dziecko. Na alimenty z jego strony nie mam co liczyć.
.