Co zrobić, by każda mała rzecz mnie nie denerwowała, żebym umiała panować nad nerwami? Mam 23 lata, prawie dwuletnia córeczkę, po porodzie wszystko było ok, potem jakieś 3 miesiące nagle zaczęło mi się robić słabo na ulicy - nigdy tak nie miałam. #7 641 I bądź tu mądry, a na innym forum właśnie dziewczyna pisała, że odkryła maltan i wtedy karmienie stało się miłe. Ja mam bardzo wrażliwe sutki w mojej ocenie, ja w ogóle nie lubię ich dotyku nawet bo u mnie łatwo o ból i też dlatego tak trochę zaczęłam się interesować tematem, chociaż daleko do tego ale wszyscy mówią, daleko do porodu, nie myśl jeszcze o cesarce, daleko do karmienia ... A potem będę latać i się denerwować. Lekarka mi mówi bym myślała o załatwianiu cesarskiego cięcia w 34 tyg. przecież ja się mogę nie zdążyć dostać nawet do żadnego giną a co dopiero może do kilku by znaleźć tego, który mi pomoże.... reklama #7 642 I bądź tu mądry, a na innym forum właśnie dziewczyna pisała, że odkryła maltan i wtedy karmienie stało się miłe. Ja mam bardzo wrażliwe sutki w mojej ocenie, ja w ogóle nie lubię ich dotyku nawet bo u mnie łatwo o ból i też dlatego tak trochę zaczęłam się interesować tematem, chociaż daleko do tego ale wszyscy mówią, daleko do porodu, nie myśl jeszcze o cesarce, daleko do karmienia ... A potem będę latać i się denerwować. Lekarka mi mówi bym myślała o załatwianiu cesarskiego cięcia w 34 tyg. przecież ja się mogę nie zdążyć dostać nawet do żadnego giną a co dopiero może do kilku by znaleźć tego, który mi pomoże.... Co do cc to bym się rozejrzała do którego tc jest kwalifikacja w szpitalu, w którym chcesz rodzić, bo niektóre bardzo szybko te kwalifikacje kończą #7 643 Kurczę, współczuję sytuacji Mąż nie powinien Ci tak mówić, pewnie też jest zestresowany tą całą sytuacją i nie panuje nad nerwami. Nie sądzę, że naprawdę tak myśli. Ja bym na prenatalne tak czy inaczej pojechała (jeśli masz jak), to jednak są ważne badania i nawet, jeśli miałabyś zrobić je sama bez męża to i tak warto. Tulę mocno, będzie lepiej i przyszedł teraz do mnie i płacze jak dziecko, a on nawet po naszych dwóch stratach nie płakał .weterynarz powiedziała że albo mamy go dać uspac albo pozwolić mu samemu odejść, bo on da znać jak będzie chciał odejść. Tylko że biedny pies się męczy. Kurde no serio wszystko na łeb na szyję leci, jeszcze teściu w szpitalu wylądował A z badaniami kombinuje kto tu jeszcze może mnie podrzucić bo to jest aż 80km. Ale w sensie, że nie masz z kim jechać? ja swojego nigdy nie ciągałam nigdzie ze sobą... a Twój pewnie w nerwach Ci tak powiedział... U nas też hormony ciążowe buzują no właśnie nawet nie mam czym jechać, już tam pal licho z kim. Mój pojedzie z psem autem do weterynarza bo też kawałek mają a pies nie dojdzie, a pożyczyc od kogo nie mam. Wiem że w nerwach to powiedział ale no przykro mi strasznie. a taksówka nie wchodzi w grę? Ja pamietam, że jak nasz piesio miał babeszjozę to pierwsze kilka kroplówek dostawał dożylnie, a później podskórna i to szło o wiele szybciej. Może to też jest jakieś rozwiązanie. 80 km to zapłacę w cholerę. A jak na złość ani autobus ani pociąg w tym czasie. A co do pieska to już nie do urtowania. Prawdopodobnie rak wątroby i jeszcze coś z nerka. Albo mamy go dać uspac albo czekać aż sam odejdzie. Mąż powiedział że nie da go uspac bo to jego kumpel najlepszy. A ja nie mogę patrzeć jaki pies jest smutny, te oczy i nic nie je, nie chce pić. Dzięki dziewczyny za dobre słowo, jakoś to może będzie Ja to już przypadkiem trafiłam na informację o hartowaniu brodawek kilka msc przed porodem, by było łatwiej z karmieniem. Jak widzę opisy kobiet o łzach płynących po policzkach i zagryzaniu zębów z bólu to mam schizy z tym karmieniem. Jest taka maść, która pomaga podobno - załączam info o niej. Będę musiała się jeszcze doedukować, a może Mamy, które już karmiły coś nam doradzą? ja karmiłam córkę 3 lata piersia. I są to najpiękniejsze 3 lata. Początki były trudne bo mała ssać nie chciała, ale w szpitalu była cudowna kobieta doradca laktacyjny i pokazała mi fajne techniki. Także nie bójcie się w szpitalu prosić o pomoc,może już w szkole rodzenia uzyskacie pomoc(ja nie chodziła ). Przez pierwsze 3 miesiace co 2h wstałam, odciągałam laktatorem mleko, karmiłam mała i tak wkoło(bardzo wolno przybierała i była za słaba na ssanie). Ale po 3 miesiacach przeszłam tylko na pierś i jaka to była wygoda, dziewczyny bajka. Ale 20 litrów zamroziłam, jakbym chciała się piwka albo wina napić. żadnego zapalenie piersi ani nic nie miałam, ale też za radą mamy nosiłam na bisutonosz taka bandame, taki top żeby mi cycek nie przewiało. Jak miałam nawał to odciągałam . I powiem wam że ta bliskość z dzieckiem, ta więź...wyłam jak bóbr jak mała odstawiła się od piersi. #7 644 Ja to już przypadkiem trafiłam na informację o hartowaniu brodawek kilka msc przed porodem, by było łatwiej z karmieniem. Jak widzę opisy kobiet o łzach płynących po policzkach i zagryzaniu zębów z bólu to mam schizy z tym karmieniem. Jest taka maść, która pomaga podobno - załączam info o niej. Będę musiała się jeszcze doedukować, a może Mamy, które już karmiły coś nam doradzą? karmiłam 2 lata. Trudne były początki, ale mi turbo szybko lanoziaja goiła brodawki. Pierwsze chyba 2 tygodnie były takie trudne, ze zabolało gdzieś jak była rana, ale i tak to była najpiękniejsza „przygoda” dla mnie. Ważne jest tez to jak dziecko łapie pierś. nie hartowalam piersi wcześniej, według mnie to i tak by nic nie dało, bo sutki poprostu będą poranione na początku. Jak jest przerwa w karmieniu to lanoziaja i goi się szybciutko. Inne mamy tez sięgają po nakładki ale ja np nie potrafiłam w nich karmić. #7 645 Co do cc to bym się rozejrzała do którego tc jest kwalifikacja w szpitalu, w którym chcesz rodzić, bo niektóre bardzo szybko te kwalifikacje kończą Ciekawe czy będą takie informacje na stronie internetowej, nie słyszałam o czymś takim i mi lekarka kazała czekać do 34 ciąży z załatwianiem, dla mnie to za późno, ja to już bym najchętniej zaczęła szukać takiego lekarza, ale może wytrzymam chociaż do 25 tygodnia #7 646 karmiłam 2 lata. Trudne były początki, ale mi turbo szybko lanoziaja goiła brodawki. Pierwsze chyba 2 tygodnie były takie trudne, ze zabolało gdzieś jak była rana, ale i tak to była najpiękniejsza „przygoda” dla mnie. Ważne jest tez to jak dziecko łapie pierś. nie hartowalam piersi wcześniej, według mnie to i tak by nic nie dało, bo sutki poprostu będą poranione na początku. Jak jest przerwa w karmieniu to lanoziaja i goi się szybciutko. Inne mamy tez sięgają po nakładki ale ja np nie potrafiłam w nich karmić. Zapisuje lanoziaje i nakładki dzięki #7 647 Dziewczyny wy też macie taka sucha skórę? Kurcze na nogach i na dłoniach mam strasznie suchą i częste kremowanie nie pomaga Ja niestety tez tak mam, czasami pomagała jakas kąpiel z olejkiem, ale teraz to się cykam używać #7 648 I bądź tu mądry, a na innym forum właśnie dziewczyna pisała, że odkryła maltan i wtedy karmienie stało się miłe. Ja mam bardzo wrażliwe sutki w mojej ocenie, ja w ogóle nie lubię ich dotyku nawet bo u mnie łatwo o ból i też dlatego tak trochę zaczęłam się interesować tematem, chociaż daleko do tego ale wszyscy mówią, daleko do porodu, nie myśl jeszcze o cesarce, daleko do karmienia ... A potem będę latać i się denerwować. Lekarka mi mówi bym myślała o załatwianiu cesarskiego cięcia w 34 tyg. przecież ja się mogę nie zdążyć dostać nawet do żadnego giną a co dopiero może do kilku by znaleźć tego, który mi pomoże.... ale czemu w 34 TC cesarka ? Ja też mam wrażliwe sutki , jak mnie mój podczas zbliżenia dotknie nawet to mnie to boli a tu dziecko ssało i nic. Ja myślę że te brodawki sa wtedy przygotowane. Dla mnie ssanie dziecka było przyjemne. Oczywiście jak już miała zęby i ugryzła mnie, świadomie! Bo śmiała się z tego (taka była) to zabolało ale wtedy odstawialam od cyca i nauczyła się że tak nie wolno. Zawsze też są takie nakładki na pierś. #7 649 Ciekawe czy będą takie informacje na stronie internetowej, nie słyszałam o czymś takim i mi lekarka kazała czekać do 34 ciąży z załatwianiem, dla mnie to za późno, ja to już bym najchętniej zaczęła szukać takiego lekarza, ale może wytrzymam chociaż do 25 tygodnia Nie wiem, ale zawsze można zadzwonić na IP i się zapytać. W Wawie jeden ze szpitali przeprowadza kwalifikacje tylko do 28 tc, potem na planową cesarkę musisz się umawiać gdzie indziej reklama #7 650 Nie wiem, ale zawsze można zadzwonić na IP i się zapytać. W Wawie jeden ze szpitali przeprowadza kwalifikacje tylko do 28 tc, potem na planową cesarkę musisz się umawiać gdzie indziej Masakra, często umawiają na tydzień przed porodem i o tym już należy zadecydować do 28 tyg.? Przecież dziecko może się źle ułożyć, mogą pojawić się inne wskazania itp.

Jak podaje Wikipedia, mizoginia (mizoginizm) to nienawiść, pogarda lub uprzedzenie do kobiet. Słowo mizogin pochodzi z języka greckiego z połączenia wyrazów miso (nienawidzić) i gyne (kobieta). W wolnym tłumaczeniu to nienawidzący kobiet. Mizoginizm to zjawisko obecne w patriarchalnych kulturach i utrwalane przez pokolenia.

Witam. Mam problem z mężem od pewnego czasu zauważyłam że pojawiają się problemy związane z nerwami. Nie potrafi spać, ciągle jest zmęczony i nieobecny. Jego mama dała mu tabletki relanium i powiedziała że mu pomogą. Oczywiście mąż nie skonsultował tego z żadnym lekarzem. Zresztą uważa że on nie ma żadnego problemu z nerwami. W jego rodzinie bardzo dużo osób cierpi właśnie na tę chorobę. Jak mam mu pomóc? Jak przekonać? I gdzie się zgłosić? KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu Psychologia Ciągłe zmęczenie
Robert nie panuje nad nerwami – jak najszybciej chce doprowadzić do aresztowania barmana. Jednak zgwałcona dziewczyna nie kojarzy twarzy podejrzanego mężczyzny. Tadeusiak idzie znowu do pubu – tam wpada na nowy trop. Tylko czy zdoła powstrzymać swoje demony?!
Od rana chodzisz nabuzowany i tylko czekasz na pretekst, aby wybuchnąć? A może właśnie się pokłóciliście i ona wciąż jest gotowa skoczyć Ci do gardła? Szkoda nerwów. Zobacz, skąd się bierze nasz gniew i poznaj proste sposoby na jego rozładowanie. Zazwyczaj dzieje się to tak: zrobiłeś coś głupiego, coś, czego naprawdę powinieneś się wstydzić. Ona się wkurza. Zaczynacie się kłócić, a Ty - próbując się bronić - jeszcze bardziej pogarszasz sprawę. Czasami w trakcie "wymiany ognia" dopada Cię refleksja, że ona rzeczywiście ma rację. "Jezu, faktycznie zachowałem się jak dupek" - myślisz sobie i wyrażasz szczerą skruchę. Ona przyjmuje przeprosiny, ale, "...żeby to było ostatni raz" - mówi, dysząc jeszcze złością. "No, tym razem się udało" - myślisz z ulgą. Czujesz, jak odpływa z Ciebie napięcie, jesteś zadowolony z siebie, a widok jej falujących z gniewu piersi sprawia, że zaczynasz snuć gorączkowe plany co do dalszych kroków na drodze do pokojowego współistnienia. Sytuacja wygląda na opanowaną. Układ? Nawet dwa! Nagle, ni stąd ni z owąd, ona wraca do sprawy sprzed roku, kiedy znowu czegoś tam zapomniałeś zrobić czy zrobiłeś coś nie tak. Ale przecież to nie ma nic wspólnego z dzisiejszą awanturą! Musisz naprawdę natężyć pamięć, żeby sobie przypomnieć, o co w ogóle chodziło, natomiast ona pamięta wszystko w najdrobniejszych szczegółach: co wtedy zrobiłeś, jakich argumentów używałeś, pamięta nawet, jak byłeś ubrany. I wywleka to wszystko od nowa, coraz bardziej się przy tym ekscytując, choć przed chwilą wydawało się, że już się dogadaliście. Skąd się bierze jej bojowy nastrój? Wbrew pozorom, wcale nie jest tak, że ona podświadomie próbuje rozwalić wasz związek czy też czerpie jakąś perwersyjną przyjemność z kłótni. Przyczyna jest prosta: jej układ limbiczny i autonomiczny układ nerwowy działają w różnym tempie. Nie pamiętasz z lekcji biologii w podstawówce, co dokładnie kryje się za tymi nazwami? Oto krótkie przypomnienie. Układ limbiczny to struktura w mózgu odpowiadająca za zachowania, emocje i popędy. Pośrednio ma także wpływ na działanie narządów wewnętrznych. Natomiast autonomiczny układ nerwowy to układ odpowiadający za reakcje organizmu, zachodzące bez udziału woli. Np. kiedy jest Ci gorąco, nie musisz myśleć o tym, że trzeba by się spocić dla ochłody, decyduje o tym samodzielnie właśnie autonomiczny układ nerwowy. OK, ale co to ma wspólnego z tą pozornie absurdalną awanturą o sprawę sprzed roku? Już wyjaśniamy. Nie panuję nad nerwami Agnieszka Gruszczyńska. 9 czerwca 2010, 07:00 FACEBOOK. X. E-MAIL. KOPIUJ LINK. Nie wiem co się ze mną dzieje. Często się denerwuję o byle co i równie często płaczę. Jak panować nad emocjami – 9 sprawdzonych i niezawodnych sposobów Każdy przeżywa czasem silne emocje. Zdarza się także, że są one tak przytłaczające, że ciężko je opanować. Prowadzi to do frustracji, a także do słów lub działań, których później możesz żałować. Dowiedz się jak panować nad emocjami, tak, by to one nie przejęły kontroli nad Tobą. Zapisz się na bezpłatną konsultację psychologiczną Emocje, czy uczucia, czyli krótki wstęp teoretyczny? W potocznym rozumieniu bardzo często używamy zamiennie słów „emocje” i „uczucia”. Jednak psychologia nie stawia znaku równości między nimi. Jaka więc jest różnica? To, co potocznie wrzucamy do jednego worka z napisem „emocje“, nauka generalnie rozdziela na: uczucia, afekty, emocje, motywacje, nastroje, namiętności, sentymenty i pasje. Nie jest to jednak ostateczny podział, a tylko jedna z możliwych propozycji. Środowisko psychologiczne, podobnie jak w innych kwestiach, nie jest w stu procentach zgodne i dokładne rozumienie każdego terminu zależy od przyjętej perspektywy. Uczucia Uczucia opisują stosunek człowieka do rzeczywistości – na przykład do świata, do innych ludzi, czy też do zdarzeń. Przykładem uczucia jest miłość do innego człowieka (na przykład partnera). Uczucia powstają poprzez “przepuszczenie” emocji przez wzory kulturowe i wcześniejsze doświadczenia. Afekty Afekty, w dużym uproszczeniu, to sposób uzewnętrznienia przez człowieka przeżywanych emocji (na przykład afekt osłabiony, to za słabe wyrażanie emocji, porównując do intensywności ich przeżywania). Emocje Emocje definiuje się poprzez wymienienie ich cech – są silne, nietrwałe i gwałtowne, są też wartościowane (w formie pobudzenia pozytywnego lub negatywnego). Powstanie emocji poprzedza jakieś wydarzenie. Emocje pozytywne motywują do kontynuowania wykonywania czynności, która je wywołała; natomiast emocje negatywne mają za zadanie sprawić, by człowiek przestał wykonywać daną czynność (lub na przykład znajdować się w danym środowisku). Zdarza się również, że jedno wydarzenie wywołuje jednocześnie emocje pozytywne i negatywne. Emocje, poza wymiarem wewnętrznym, objawiają się także w organizmie. Możemy zauważać je poprzez odpowiednią mimikę lub inne charakterystyczne dla konkretnych emocji objawy (na przykład pocenie się, czerwienienie). Emocje są charakterystyczne dla ludzi – wszyscy, bez wyjątku, je przeżywamy. Na tym nie kończy się podobieństwo – odczuwamy te same emocje, w zbliżonych sytuacjach, a także okazujemy je podobnie. Sześć emocji podstawowych Na okazywaniu emocji (inaczej: ekspresji emocji) skupił się w swojej pracy naukowej Paul Ekman, amerykański psycholog i prawdziwy pionier badań nad emocjami i mimiką twarzy ludzkiej. Wyróżnił on sześć podstawowych emocji: radość, zaskoczenie, złość, smutek, strach i wstręt. Co w nich takiego podstawowego? Otóż Ekman dowiódł, że ich wyrażanie jest niezależne kulturowo. Te sześć emocji wyrażają podobnie zarówno biznesmeni z Nowego Jorku, jak i ludzie plemienni, którzy nigdy nie spotkali cywilizacji. Mikromimika Ekman zauważył jeszcze jedną bardzo ważną prawidłowość dotyczącą emocji – mikromimikę. Jest to bardzo krótki (mniej więcej 50 milisekund) wyraz twarzy zdradzający prawdziwie przeżywane emocje. Możesz panować nad emocjami, możesz nawet nauczyć się je maskować, ale mikromimiki nie oszukasz. Jeśli poczujesz jakąś emocję, to przynajmniej przez ułamek sekundy będzie ona widoczna na Twojej twarzy. Motywacje Ich rozumienie w nauce jest bardzo zbliżone do rozumienia potocznego – motywacja to pewien stan gotowości do określonego działania. Często określane jako „siła, która pcha do przodu”. Nastroje Nastroje, w porównaniu do emocji, są spokojniejsze, przebiegają łagodniej, ale trwają dłużej. Nastrojem może być na przykład tęsknota albo wesołość. Namiętności Jest to skłonność do silnego przeżywania uczuć. Szczególnie często występują w młodym wieku. Wiele osób wie intuicyjnie, czym jest inteligencja. Podobnie wiele ludzi słyszało o ilorazie inteligencji, czyli sposobie określania jej wysokości. Niestety, niewiele ludzi wie o rozróżnieniu na rodzaje inteligencji. Jedną z koncepcji, rozdzielającą inteligencję na 7 typów jest koncepcja inteligencji wielorakich, autorstwa Gardnera, amerykańskiego psychologa. Koncepcja powstała jako sprzeciw Gardnera na rozumienie inteligencji tylko jako umiejętności logicznego myślenia. Gardner wyróżnił siedem rodzajów inteligencji: logiczno-matematyczna (m. in. dostrzeganie wzorców logicznych)językowa (m. in. wrażliwość na różne funkcje języka)przyrodnicza (m. in. zdolność do interakcji z naturą)muzyczna (m. in. wrażliwość na rytmy i melodie)przestrzenna (m. in. umiejętność trafnego postrzegania świata i odległości)cielesno-kinestetyczna (m. in. umiejętność kontroli ciała, na przykład w tańcu)interpersonalna (m. in. umiejętność reakcji na nastroje innych ludzi)intrapersonalna (m. in. umiejętność rozróżniania własnych emocji i kontrolowania ich – to jest właśnie inteligencja emocjonalna w rozumieniu Gardnera) Gardner to nie jedyny badacz psychiki, który dostrzegł istnienie odrębnego typu inteligencji, charakterystycznego dla pracy z własnymi emocjami. Daniel Goleman, psycholog amerykański, napisał książkę „Inteligencja emocjonalna”, która szybko stała się światowym bestsellerem. W tym ujęciu inteligencja emocjonalna oznacza cały zestaw umiejętności, w tym: zdolność do rozumienia samego siebiezdolność do rozumienia, kierowania i kontrolowania swoich emocjiumiejętność motywowania się do działania empatia Nad inteligencją emocjonalną zastanawiało się także wielu innych badaczy. Wspominał o niej Karol Darwin, twórca teorii ewolucji. Za pierwszą definicję tego typu inteligencji uważa się tą stworzoną przez naukowców Mayera oraz Saloveya: „Inteligencja emocjonalna to umiejętność właściwej percepcji, oceny i wyrażania emocji, umiejętność dostępu do uczuć, zdolność ich generowania w momentach, gdy mogą wspomóc myślenie, umiejętność rozumienia emocji i zrozumienie wiedzy emocjonalnej, oraz umiejętność regulowania emocji tak, by wspomagać rozwój emocjonalny i intelektualny” Inteligencja emocjonalna, rozumiana jako zbiór umiejętności, składa się zasadniczo z następujących zdolności: zdolność dostrzegania własnych emocji i doceniania ich znaczenia (na przykład umiejętność określenia, w jakim stanie emocjonalnym jest się w danej chwili)zdolność do spostrzegania emocji innych ludzi (na przykład wychwytywanie z mimiki i tonu głosu tego, jakie ktoś aktualnie przeżywa emocje)zdolność do ekspresji emocji (na przykład umiejętność opowiadania o przeżywanych stanach emocjonalnych)zdolność do rozumienia emocji (na przykład wiedza o tym, jakie sytuacje wzbudzają jakie emocje – żałoba powoduje smutek, wygrana powoduje radość itp.)zdolność do wykorzystywania emocji w myśleniu i działaniu (na przykład rozumienie swoich emocji i wykorzystanie tej wiedzy do kontynuowania lub zaprzestania danego działania)zdolność do regulowania emocji (na przykład umiejętność poprawienia samemu sobie nastroju)zdolność do wpływania na stan emocjonalny innych ludzi (na przykład umiejętność pocieszania). 9 metod panowania nad emocjami Czas na konkrety. Co zrobić w sytuacji, gdy czasem tracisz panowanie nad emocjami? Przetestuj poniższe metody, które mają udowodnione działanie. Metoda 1: Daj sobie chwilę wytchnienia Często, gdy ktoś przeżywa silne emocje, możemy od niego usłyszeć na przykład. „muszę się przejść”, albo „potrzebuję chwili”. Jest to bardzo intuicyjna, ale bardzo dobra metoda. Bardzo silne pobudzenie emocjonalne może wprowadzać w szok, a działanie w takim stanie może pogorszyć sytuację, co będzie prowadzić do dalszych negatywnych emocji. Jeśli więc poczujesz przypływ bardzo silnych emocji – odczekaj chwilę. Nie ma uniwersalnego czasu, który pomoże opaść emocjom, po prostu wykorzystaj czas, który masz. Jeśli musisz działać szybko, to pomoże nawet chwila spędzona na głębokim i powolnym oddechu oraz odliczaniu w myślach. Jeśli czas na to pozwala, warto przejść się na spacer. Odcięcie się od sytuacji pozwala się zdystansować i pozwala opaść burzy hormonalnej w organizmie. Więcej o stanach lękowych Metoda 2: Systematycznie się relaksuj Równowagę emocjonalną można ćwiczyć! Jeżeli będziesz systematycznie dbać o równowagę w tej sferze swojego życia, dużo łatwiej będzie Ci łagodnie zareagować w trudnej sytuacji. Jak ćwiczyć panowanie nad emocjami? Na przykład poprzez relaksację. Regularna medytacja, ćwiczenia fizyczne, czy prowadzenie dziennika swoich myśli, pomaga Ci lepiej poznać samego siebie, wyciszyć się i na bieżąco dawać upust napięciom w Twojej psychice. Dzięki temu unikniesz także sytuacji, w której wszystko się na siebie nakłada, co wprowadza silny stres i powoduje wybuch silnych negatywnych emocji. Relaksacja może też pomóc doraźnie, gdy już pojawi się trudna sytuacja. Najważniejsze są dwie kwestie: uspokojenie oddechu – postaraj się powoli wdychać powietrze głęboko przez nos, a następnie powoli je wypuszczać ustami, tak, by oddech był jak najspokojniejszyrozluźnienie mięśni – gdy przeżywamy negatywne emocje, jesteśmy spięci, często w takiej sytuacji zaciskamy pięści i unosimy ramiona. Postaraj się odwrócić tę reakcję – opuść ramiona, wyprostuj plecy i postaraj się, głęboko oddychając, rozluźnić wszystkie mięśnie swojego ciała. Najlepsze techniki i ćwiczenia relaksacyjne Metoda 3: Uśmiechnij się 🙂 Ta metoda na pierwszy rzut oka może się wydawać dziwna i nieskuteczna. W końcu jak się uśmiechać, jeśli kontrolę nad Tobą przejeły negatywne emocje? Spróbuj podejść do lustra, wyprostować sylwetkę i uśmiechnąć się do siebie. Na jakiej zasadzie to działa? Chodzi tutaj o hipotezę sprzężenia zwrotnego. Zgodnie z jej założeniami samo naśladowanie emocji (czyli uśmiechanie się na wzór radości) zwiększa intensywność odczuwania tej emocji, natomiast hamowanie wyrażania emocji (czyli w tym przypadku na przykład powstrzymanie się od płaczu, smutnego wyrazu twarzy i skulonej postawy) hamuje odczuwanie tej emocji. Jest to metoda szybka i skuteczna, szczególnie przydatna w uporaniu się w ogarniającym poczuciu smutku i bezsilności. Metoda 4: W zdrowym ciele, zdrowy duch Przypomnij sobie sytuację, w której jesteś chory, masz podwyższoną temperaturę, nie możesz oddychać przez katar, a głowę rozsadza ból. Raczej ciężko wtedy o stan relaksacji i zadowolenia, prawda? Tak działa ludzki organizm – choroba lub nawet drobne zaburzenia podwyższają drażliwość i obniżają nastrój. Jeżeli często przejmują nad Tobą kontrolę negatywne emocje, warto przyjrzeć się stanowi własnego zdrowia. Brak ruchu, kiepska dieta, choroby, niedobory mikroelementów i witamin… To wszystko może powodować większą podatność na negatywne emocje. Metoda 5: Nazwij swoje emocje Nazywanie emocji działa bardzo podobnie do metody pierwszej, czyli odczekaniu pewnego czasu. Pozwala się zdystansować i zrozumieć, że emocja jest chwilowa, a Ty nie jesteś emocją. Tak też powinieneś formułować zdania – na przykład „czuję złość” zamiast „jestem zły” albo „czuję smutek” zamiast „jestem smutny”. Nazywać emocje możesz w różnej formie – możesz mówić do siebie (na głos lub w myślach), porozmawiać z kimś bliskim lub zapisać swoje przemyślenia na papierze. Metoda 6: Myśl o rozwiązaniu Są dwa rodzaje sytuacji, które wprowadzają Cię stan bardzo silnych negatywnych emocji: takie, nad którymi masz kontrolę i takie, nad którymi kontroli nie masz. Jeżeli masz kontrolę nad sytuacją – postaraj się jak najmocniej, w analityczny sposób skupić na rozwiązaniu. Co możesz zrobić, by jak najszybciej i najskuteczniej zażegnać kryzys? Pomyśl o dostępnych opcjach, rozważ, która będzie najlepsza i… działaj. Metoda 7: Skup się na czymś innym Jeżeli jednak znajdujesz w sytuacji, nad którą nie masz kontroli (zadziałała tak zwana „siła wyższa”), musisz po prostu odpuścić. Wypadek na drodze, przez który powstał korek, który sprawia, że spóźnisz się do pracy, nie zależy od Ciebie i nic nie możesz z nim zrobić. Skup więc uwagę na czymś innym – możesz posłuchać muzyki lub audiobooka, zadzwonić do kogoś z rodziny lub zająć się jakimkolwiek innym przyjemnym zajęciem, które odciągnie Cię od pogrążania się w odmętach negatywnych emocji. Metoda 8: Nie kontroluj emocji – pozwól jej przepłynąć Przyjrzyj się swojej emocji, zaobserwuj, jak się objawia (może na przykład trzęsą Ci się ręce, łzy napływają do oczu, masz ochotę krzyczeć). Nazwij ją i nie walcz z nią – wręcz przeciwnie, postaraj się rozluźnić ciało. Następnie obserwuj, jak powoli emocja odchodzi, oddychaj głęboko i przetrwaj ten moment. Zauważ jak zmienia się Twój stan, gdy emocja słabnie – jak uspokaja Ci się oddech, spowalnia bicie serca i wraca jasność myślenia. Umów się na bezpłatną konsultację online Metoda 9: Zadbaj o siebie Możesz spróbować przygotować sobie proste rozwiązania, zanim jeszcze nastąpi stan uległości negatywnym emocjom. Gdy już ulegniesz smutkowi lub złości, ciężko wymyślić skuteczny i rozsądny pomysł pomocy samemu sobie. Dlatego warto pomyśleć o tym w zanadrzu – zastanów się, co Cię relaksuje i poprawia Ci humor? Może jakieś dobre jedzenie, podnoszący na duchu film, sport lub inne hobby? Możesz zapisać taką listę i zerkać na nią w chwili słabości – będziesz mieć gotowe rozwiązanie. Tych rzeczy nie rób! Nie pal tytoniu i nie pij alkoholu. Lub je mocno ogranicz. To jedno z intuicyjnych działań, które przynosi efekt odwrotny do zamierzonego. Negatywne emocje, takie, jak złość, podnoszą ciśnienie i pobudzają. Alkohol i papierosy robią dokładnie to samo, czyli w efekcie jesteś jeszcze bardziej pobudzony, zamiast się uspokoić. Nie pogrążaj się w emocjach. Zamartwianie się, narzekanie i zatracanie się w negatywnych emocjach tylko podtrzymują stan, który nam nie służy. W takiej sytuacji słuchanie smutnej muzyki, oglądanie przygnębiających filmów, rozpamiętywanie błędów przeszłości – to samodzielne przedłużanie swojego cierpienia. Lepszym wyjściem byłaby w tej sytuacji metoda pierwsza, czyli zdystansowanie się i odwrócenie swojej uwagi. Nie podejmuj ważnych decyzji pod wpływem emocji. Silne emocje to naprawdę najgorszy doradca. Mózg zalany falą hormonów nie funkcjonuje tak, jak w normalnej sytuacji. Skutki takiego działania mogą być opłakane. Ta zasada wyjątkowo tyczy się nie tylko negatywnych emocji, ale także bardzo silnych emocji pozytywnych (tak zwany nadmierny entuzjazm). Podsumowanie Emocje to bardzo złożony temat, który od wielu dekad nurtuje badaczy z całego świata. I choć wiedza potoczna mówi, że emocje to “coś” czego nie można opanować i co w sposób niezależny od naszej woli steruje całym naszym funkcjonowaniem, to wiedza naukowa podważa to przekonanie. Nad emocjami można zapanować! Istnieją techniki, dzięki którym skutecznie się tego nauczysz. Spróbuj, nie poddawaj się i nie pozwól emocjom, szczególnie tym negatywnym, przejąć kontroli nad swoim ciałem i psychiką. Jak możesz sobie pomóc Polecane artykuły Zespół nadpobudliwości psychoruchowej nie jest efektem złego wychowania, nie jest także rezultatem złych przeżyć i traumy. ADHD nie jest także Rezultatem słabości charakteru, braku dobrej woli czy skutkiem złego odżywiania. Błędne jest również myślenie, że ADHD jest wynikiem, nadmiaru bodźców, a także konsekwencją
POLITYKA. Nie ustają krytyczne komentarze pod adresem Radosława Sikorskiego, który podczas konwencji prawyborczej Platformy Obywatelskiej zaatakował prezydenta Lecha w rodzinnej Bydgoszczy Sikorski rozpoczął walkę o nominację PO w wyborach prezydenckich. - Prezydent, obejmując urząd, powinien zapomnieć o przeszłych urazach i okazać lwie serce nawet zapiekłym krytykom. Prezydent wolnej Polski może być niski, ale nie powinien być mały - dodał i nazwał Lecha Kaczyńskiego "rzecznikiem brata, szefa opozycji". - Prezydent powinien zachować trzeźwość oceny, a nie zgrywać zucha, wałęsając się gdzieś po górach Kaukazu - podkreślił Sikorski. - To był język nienawiści, obsesji i fobii, a nie język konkretu czy pomysłu. Jedyne hasło, jakie zostało rzucone, to obsesyjna niechęć do Lecha Kaczyńskiego - powiedział w TVN 24 szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak. - Myślę, że ta wypowiedź świadczy o samym ministrze spraw zagranicznych. - To nic nowego, to retoryka dorzynania watahy. To zakrawa na jakąś obsesję, pan Sikorski ma chyba potrzebę skandowania różnych haseł - dodał Władysław Stasiak, komentując zachowanie Sikorskiego, który podczas konwencji zachęcał obecnych do skandowania hasła "Były prezydent Lech Kaczyński". Jako niestosowne ocenił te słowa Andrzej Olechowski, który zwrócił uwagę, że Lech Kaczyński będzie sprawował swój urząd niemal do końca roku i do tego czasu szef dyplomacji będzie musiał z nim współpracować. - Nie wyobrażam sobie, że znowu wpadniemy w jakąś paskudną sytuację, kiedy prezydent i szef MSZ nie są w stanie podać sobie ręki - mówił Olechowski. Równie krytyczny był Adam Bielan, eurodeputowany i rzecznik Prawa i Sprawiedliwości. - To sformułowania, które nie pasują do szefa dyplomacji. Ambasadorzy akredytowani w Polsce depeszują do swoich stolic z tego rodzaju wypowiedziami. To na pewno nie służy budowaniu pozytywnego wizerunku Polski, na którym rzekomo tak zależy Radosławowi Sikorskiemu - powiedział w radiu RMF. - Nie wiem, co pana ministra Sikorskiego zdenerwowało - czy upadek na nartach, czy poparcie Władysława Bartoszewskiego dla Bronisława Komorowskiego, czy poparcie Lecha Wałęsy dla Bronisława Komorowskiego - ale ewidentnie nie panuje w ostatnich dniach nad nerwami. A to jest cecha, którą szef dyplomacji powinien posiadać - dodał polityk PiS. Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński ocenił, że słowa Radosława Sikorskiego dotyczące prezydenta Lecha Kaczyńskiego wymagają zastanowienia, czy szef MSZ nie powinien zawiesić swoich obowiązków na czas kampanii prezydenckiej dla dobra Polski i jej wizerunku. Szmajdziński, który jest kandydatem SLD na prezydenta, powiedział, że sobotni "występ" Radosława Sikorskiego i sposób odnoszenia się do urzędującego prezydenta budzi jego sprzeciw. - Jak będzie wyglądała współpraca, kiedy minister spraw zagranicznych w sposób pogardliwy, małostkowy, złośliwy odnosi się do prezydenta? Jaki wizerunek Polski i władz naczelnych państwa powstaje? - pytał Szmajdziński. Wacław Martyniuk, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedział natomiast, że wypowiedź ministra spraw zagranicznych świadczy o tym, że jeszcze nie wyrósł z dziecięcych części garderoby. - Dobrze, że Platforma zdecydowała się na prawybory, bo dzięki temu wiemy, z kim mamy do czynienia - tak Wacław Martyniuk skomentował w radiu TOK FM wypowiedzi Sikorskiego. Dodał, że PiS i Lewica tylko by zyskały na prezydenckiej nominacji dla ministra spraw (AP) Zyski z prawyborówKrzysztof Leski: ANALIZA Do wyborów prezydenckich jeszcze osiem miesięcy, ale kampania wydaje się trwać w najlepsze. Przynajmniej w mediach i w Platformie Obywatelskiej. Ktoś, kto niezbyt uważnie śledzi wydarzenia w Polsce, po kilkudniowej wizycie w naszym kraju mógłby uznać, że realnych kandydatów na prezydenta jest dwóch, a ich nazwiska to Komorowski i Sikorski. Prezydent jest jeden, wybory siłą rzeczy są większościowe - "zwycięzca bierze wszystko" - i od lat kandydaci mniejszych partii skarżyli się, że media nie poświęcają im dość uwagi. W tym roku jest podobnie, trudno jednak mieć pretensje do mediów, że perspektywa wyborczego zwycięstwa Andrzeja Olechowskiego lub Jerzego Szmajdzińskiego wydaje im się niezbyt realna, a ciekawszym tematem od triumfu Marka Borowskiego czy Marka Jurka jest meteoryt, który może kiedyś spaść na Ziemię. W tym roku jednak Platforma, na razie przynajmniej, wzięła wszystko. Trochę dzięki sondażom, które uparcie wskazują, że ktokolwiek z PO wystartuje, powinien zostać prezydentem, a pamięć o mylących sondażach z 2005 r. okazała się ulotna. Trochę dzięki, paradoksalnie, aferze hazardowej, bo im bardziej wychodzą na jaw nowe, kompromitujące dla PO elementy, tym bardziej okazuje się, że na sondażach się to nie odbija, co budzi zrozumiałe zainteresowanie. Wreszcie dzięki samej PO, która stopniowała napięcie, a gdy nadszedł dzień kulminacji, czyli rezygnacja Donalda Tuska z ubiegania się o najwyższy fotel w państwie, partia zdołała utrzymać zainteresowanie decyzją o prawyborach i to z użyciem bezprecedensowych w Polsce metod. Prawo i Sprawiedliwość jest na straconej pozycji: wiadomo, że kandydatem partii będzie urzędujący prezydent, wiadomo, że żadna z ważniejszych postaci w PiS nie ośmieli się głośno zakwestionować tej kandydatury, nie wiadomo tylko, kiedy Lech Kaczyński oficjalnie ogłosi swoją decyzję, ale można się spodziewać, że nastąpi to dopiero u progu lata. Nie ma więc czego rozważać, a to ułatwia Platformie skupienie uwagi na sobie. Tak będzie jeszcze przez kilka miesięcy. W marcu czeka nas głosowanie w wewnętrznych prawyborach. Choć faworyt jest jeden - mało kto przewiduje, że Bronisław Komorowski mógłby przegrać z nowicjuszem w szeregach PO - pewności nie ma, a smaczku dodaje dyskusja, czy ktoś nie pokusi się o próbę zmanipulowania internetowego głosowania. To oczywiste wyzwanie dla hackerów i nie zdziwiłbym się, gdyby do takich prób doszło. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby taka próba była już... zaplanowana, bo skupi uwagę mediów przez co najmniej kilka dni, pozwalając przy okazji prezentować obu kandydatów. Ogłoszenie wyników, dyskusja, czy są wiarygodne, planowanie kampanii - to wszystko pozwoli skupić uwagę mediów na kandydacie Platformy jeszcze w kwietniu i może w maju. Można śmiało założyć, że sondaże będą wtedy nieomalże ocierać się o zwycięstwo kandydata PO już w pierwszej turze wyborów. W końcu jednak mediom się znudzi, Lech Kaczyński wejdzie do gry, a media sobie przypomną, że wyniki prawdziwych wyborów mogą mieć niewiele wspólnego z sondażami - nie tylko tymi z lutego, kwietnia czy czerwca, ale nawet z tymi wykonanymi tydzień przed głosowaniem.
Czego nie zakładać na komunię Sikorski nie panuje nad nerwami funny5 Kaczynski nie panuje nad trzymaniem moczu 01.03.10, 12:46
Podobne pytanie zadała nam p. Dorota tutaj Dzień dobry, jestem 20 lat po ślubie. Jesteśmy wydawałoby się szczęśliwi. Mąż jest czuły, opiekuńczy. Ale nie mogę poradzić sobie z jego stosunkiem do koleżanek. Wiem, że jestem zazdrosna, zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że fizycznie mnie nie zdradził. Po prostu wiem. Mąż nie ma wielu znajomych, ale jak już z kimś się przyjaźni to angażuje się cały. I z tym nie mogę sobie poradzić. Spróbuję przybliżyć problem. Zazdrość sprawiła, że szpieguję męża Ma w pracy bliską koleżankę. Często jej pomaga, podwozi do domu, ale również jej mamę czy dzieci. Mąż pracuje daleko a ona nie ma prawa jazdy. Piją często kawki, SMS-y, telefony. Jest dla niej bardzo miły. Powiedziałam, że mnie to denerwuje i nie chcę żeby tak angażował się w tą znajomość. Za każdym razem mówi, że to koleżanka, lubi ją i nic złego nie robi. Ciągle mu robię o to awantury, więc woli mi o niczym nie mówić. Wiem, że robię źle ale sprawdzam mu telefon. Ponieważ ma możliwość nagrywania rozmów więc nagrałam kilka jego rozmów z koleżanką. On o tym nie wie i nie mogę mu powiedzieć. Są to rozmowy o pracy, takie zwykłe. Mąż deklaruje pomoc, jeżeli będzie potrzebowała. Martwi mnie relacja męża z koleżanką z pracy Zwraca się do niej bardzo zdrobniale – Aguśka, mówi – kochanie. Dziś jak odsłuchałam jedną z rozmów to oczywiście żartowali normalnie, ona coś mówi a on: kocham cię, niby w żartach. Poczułam się strasznie. Ona tylko się zaśmiała i dalej gadali o głupotach. Chodziło też o odwiezienie jej mamy. I mówił, że szkoda, że nie jedzie z nimi, bo z nią to by jechał 3 godziny, a tak obróci w 10 minut. Niby żart. Z pracy wrócił normalnie. Ale jak potem usłyszałam w tej rozmowie wyszedł pół godziny wcześniej żeby przywieźć jej mamę. A mi powiedział, że nigdzie nie był. Dopiero powiedziałam mu, że ktoś go widział jak jechał. Czy to mógłby być żart i czy tak można mówić do koleżanki – kocham cię – jako żart? Potem zrobiłam mu awanturę, że mam nadzieję, że tylko do mnie mówi czule kochanie, że nie chcę żeby tych słów nadużywał. Wściekł się, że jak mogę tak mylić, że go śledzę, że kocha mnie nad życie a ja podejrzewam go o głupoty, że mu wmawiam. Nie powiem mu skąd to wszystko wiem, że to nagrałam, bo po tym byłby chyba koniec związku. Gdybym nie słyszała tych jego rozmów to żadne jego zachowanie nie świadczy o jakimś innym zaangażowaniu. Jest dla mnie idealny. Nie spóźnia się z pracy, nie chodzi po kolegach. Kochamy się często, jest czuły, opiekuńczy. Jak poradzić sobie z zazdrością o męża? Co mam zrobić z tą wiedzą, o której nie mogę mu powiedzieć i tylko mówię, że po prostu wiem, że tak robi? Jak żyć? Odpuść sobie, jemu? Niech ma koleżankę, niech jej pomaga. Przecież wraca do mnie, to mnie kocha, nie zdradza (chociaż takie słowa to jak zdrada). Nie szpiegować, nie śledzić. Nie podsłuchiwać rozmów telefonicznych. Skoro i tak nie mogę mu powiedzieć, że to robię. Proszę o pomoc. Nie jestem już w stanie sama sobie pomóc. A z mężem nie mogę już porozmawiać, bo wybucha wielka awantura, że mu nie ufam, uważam za…. I tu padają mocne słowa. Że sprawiam mu przykrość swoimi podejrzeniami i oskarżeniami. Rozmowa więc odpada. Proszę o pomoc. Odpowiedź psychologa Pani Beato, muszę przyznać, że długo zastanawiałam się co Pani odpisać. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ mamy tu w zasadzie kilka tematów i każdy z nich jest złożony: podejście męża do koleżanek, Pani umiejętność mówienia o potrzebach i stawiania granic, zazdrość i brak zaufania i idąca za tym kontrola męża, bez jego wiedzy. Z punktu widzenia terapeuty par to co buduje dobry związek to otwarta, szczera rozmowa, w której nie ma oceny czy oskarżeń. Taka rozmowa, która buduje głęboką i bliską relację. Zapewne w wielu obszarach tak rozmawiacie, ale jednak pojawił się obszar, w którym nie jest Pani szczera z mężem, a on, jak wynika z Pani opisu, też w niektórych obszarach nie mówi Pani o wszystkim w obawie przed Pani reakcją. Komunikowanie potrzeb w związku – jak zacząć? Zastanawiałam się co bym mogła napisać, żeby Pani pomóc i doszłam do wniosku, że najlepiej byłoby zająć się tym obszarem, na który ma Pani wpływ – czyli sobą. Warto przyjrzeć się w jaki sposób komunikuje Pani swoje potrzeby czy stawia Pani granice. Nie zawsze przywiązujemy wagę sposobu mówienia, a ma on ogromne znaczenie – czy mówimy o swoich uczuciach i potrzebach, czy jedynie zwracamy się z rodzajem pretensji do drugiej osoby np: Znowu całą imprezę rozmawiałeś z tą kobietą, co Cię z nią łączy? Vs Widziałam, że dziś dużo rozmawiałeś z inną kobietą, to sprawia, że czuję się niekomfortowo. Lubię gdy jesteśmy razem na imprezach. Niby to samo, a wydźwięk jest zupełnie inny i zapewniam Panią, że odbiór i reakcja również. Brak zaufania i zazdrość w związku – jak poradzić sobie z emocjami? Drugi obszar to Pani brak zaufania i zazdrość, a co za tym idzie kontrola męża bez jego wiedzy. Pytanie skąd takie emocje u Pani? Z reguły, gdy pojawia się w nas zazdrość czy nieufność jest to związane z naszą niepewnością, lękiem, brakiem wiary w to, że ktoś może nas kochać i być z nami takimi jakimi jesteśmy. Gdy lęk nas wypełnia i nie wiemy jak sobie z nim poradzić, często sięgamy po nadmierną kontrolę, która trochę nas koi, ale jest to złudne i krótkotrwałe poczucie bezpieczeństwa. Warto zrozumieć swoje emocje i ich przyczynę i nauczyć się radzić sobie z nimi w konstruktywny sposób – i tutaj pomocna byłyba dla Pani konsultacja z psychoterapeutą. Gorącą do tego Panią zachęcam, bo wyobrażam sobie, że musi być Pani wyjątkowo trudno w obecnej sytuacji. to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Tymczasem umowa jest tajna, ponieważ jej nie ma. Nie udało się bowiem wynegocjować najważniejszego, czyli mechanizmu tworzenia list na kolejne wybory do Sejmu. Czytaj również: „Boję się

Honorata zostawia Romana!!! Po szalonej imprezie Roman budzi się i z przerażeniem chce dzwonić do żony. Brodaty namawia go, żeby dał Honoracie czas na oswojenie się ze zmianami. Mimo tych rad Hoffer przychodzi z kwiatami do sklepu żony. Rozmowa jest bardzo emocjonalna – po niej Honorata decyduje się… wyprowadzić od męża!!! Walka o uwolnienie Ewy trwa… Ewę w areszcie odwiedza Aneta – jej adwokat. Ostrowska mówi jej o Lucynie – pracownicy kliniki, która szantażowała szefową. Igor natychmiast znajduje kobietę. Ta zgadza się pomóc Ewie, ale za… 50 tysięcy złotych! Tymczasem areszt Ostrowskiej zostaje przedłużony do 3 miesięcy… Robert walczy z przestępcami i… własnymi demonami! Robert nie panuje nad nerwami – jak najszybciej chce doprowadzić do aresztowania barmana. Jednak zgwałcona dziewczyna nie kojarzy twarzy podejrzanego mężczyzny. Tadeusiak idzie znowu do pubu – tam wpada na nowy trop. Tylko czy zdoła powstrzymać swoje demony?!
A w planie jest ustalone ze co drugi weekend synek jest u ojca. I często jest tak że gdy ma być u mnie to mnie nie ma. Oprócz weekendów synek spędza 1 noc w tygodniu u taty. Nie ma tego w planie Ale uznaliśmy ze jest to dobre. Niestety nie możemy się dogadać co do weekendów. Były mąż nie chce mi iść na rękę i zmieniać terminów.
Witam, mam problem ze sobą, a konkretnie z panowaniem nad moimi emocjami. Zawsze byłam nerwowa, ale uważałam to za cechę swojego charakteru, ale od jakiegoś czasu jest to bardzo nasilone i uświadomiłam sobie, ze moje zachowanie nie jest normalne. Wiem, ze powinnam udać się do psychologa, ale niestety taka możliwość będę miała dopiero w sierpniu. Często drobiazgi wyprowadzają mnie z równowagi np. źle ułożone buty w przedpokoju czy naczynia w szafkach, potrafię z tego zrobić niemała awanturę. Takie sytuacje zdarzają się codziennie a czasem nawet kilka razy dziennie. Jeśli coś dzieje inaczej niż ja sobie zaplanowałam lub mam inne zdanie na dany temat natychmiast wybucham. Mimo, ze po każdej takiej sytuacji obiecuje sobie, ze następnym razem nad sobą zapanuje nic się nie zmienia... Najgorsze jest to ze nie potrafię nad sobą zapanować w miejscach publicznych, przy znajomych i rodzinie, swoim zachowaniem ranie bliskie mi osoby... Kiedy wybucham czuje się jakbym działała w amoku, nic co się dzieje dookoła mnie nie ma znaczenia. Z czasem jest to coraz silniejsze kiedyś przynajmniej potrafiłam zapanować nad czynami, teraz niszczę wszystko co mam pod ręką, nawet zdarzyło mi się rzucić z pięściami na mojego chłopaka...przez co mój związek jest na etapie rozpadu. Jestem przerażona tym co się ze mną dzieje, chce się zmieniać i walczyć z tym ale nie wiem jak to zrobić. Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś mi coś podpowie, udzieli jakiś rad.
Zgodne małżeństwo to takie, w którym mąż panuje nad żoną, a żona panuje nad sobą. Od tego żarciku (mam nadzieję, że był to żarcik) rozpoczęła się audycja
Zakochana kobieta często nie odbiera sygnałów świadczących o problemach w związku. Powinnaś wiedzieć, kiedy trzeba rozważyć rozstanie. Gdy pojawia się miłość, nie bierzemy pod uwagę, że kiedyś może przeminąć. Cieszymy się nowym związkiem. Z czasem może się jednak okazać, że nie pasujemy do partnera. Coraz mniej jest czułości, a coraz więcej kłótni i nieporozumień. Być może próbujesz ratować związek, który nie ma przyszłości. Oto 10 sygnałów, które powinny ci dać do myślenia. Czujesz się samotna Teoretycznie jesteś w związku. Praktycznie czujesz się bardzo samotna. Przyczyny mogą być różne – nieobecność partnera, brak wsparcia i zrozumienia z jego strony albo introwertyczny charakter. Problem samotności w związku jest bardzo częsty. Kobiety piszą na forach dyskusyjnych, że brakuje im w związku intymności, bliskości, zaangażowania ze strony partnera. Nie wiedzą, co robić. Jeśli rozmowy nie pomagają, a partner odsuwa się od ciebie coraz bardziej, najlepszym rozwiązaniem będzie pójście w swoje strony. Kłócicie się o wszystko Trudno wyobrazić sobie związek bez sprzeczek. Są pary, które kłócą się ze sobą częściej od innych (i równie szybko się godzą). Niepokojącym sygnałem są jednak stałe utarczki słowne, które zamieniają się w awantury. A dotyczą wszystkiego – zarówno poważnych spraw, jak i błahostek. Nieustannie kłótnie świadczą o tym, że się ze sobą nie dogadujecie. Ważna jest też ich przyczyna: prawdopodobnie macie kompletnie inne charaktery albo odmiennie patrzycie na świat, dlatego nie jesteście w stanie porozumieć się w elementarnych kwestiach. Coraz więcej czasu spędzasz poza domem Kiedyś czas spędzany osobno był torturą. Teraz – wybawieniem, choć nie powiesz tego głośno. Chętnie zostajesz w pracy, coraz częściej wybierasz się na samotne spacery lub zakupy. Szukasz sposobów, by wyrwać się z domu (jeśli razem mieszkacie) albo masz dla partnera coraz mniej czasu i nie naginasz do niego swoich planów (jeśli mieszkacie osobno). Już wiesz, co to może oznaczać? W waszym związku na pewno nie jest dobrze. Dr Jane Greer, specjalistka ds. związków cytowana przez „Women’s Health” zwraca uwagę, że esencją miłości jest potrzeba przebywania z partnerem. Jeśli nie śpieszysz się, by spotkać się z ukochaną osobą, zastanów się dlaczego. Wszystko ci w nim przeszkadza Oto sygnał niezbicie świadczący o tym, że nie ma sensu dłużej tkwić w tej relacji, bo jest nieudana. Pora na rozstanie jest wtedy, jeśli w partnerze wszystko zaczyna cię denerwować – sposób, w jaki mówi i w jaki się ubiera, jego poglądy, zainteresowania i plany na przyszłość. Nawyki, które początkowo uznawałaś za zabawne, teraz doprowadzają cię do szału. Bywają chwile, gdy nie możesz na niego patrzeć. Jeśli tak jest w twojej relacji, powinniście dać sobie szansę, by zachować w pamięci swój pozytywny wizerunek. Im szybciej się rozstaniecie, tym lepiej dla was obojga. Interesują cię inni mężczyźni Nie ma nic złego w poznawaniu nowych ludzi, a nawet w ucięciu sobie miłej pogawędki z interesującym mężczyzną – nawet jeśli jesteś zakochana. O ile nie przekraczasz pewnej granicy zainteresowania innymi ludźmi. Sygnałem, który powinien skłonić cię do rozstania, jest permanentne zainteresowanie obcymi mężczyznami i nawiązywanie z nimi kontaktu. A jeśli pozwalasz sobie na flirt i kusisz los, wchodząc z kimś w bliską relację, zastanów się, dlaczego to robisz. Prawdopodobnie partner przestał ci wystarczać i szukasz kogoś, kto mógłby go zastąpić. Nie jesteś szczęśliwa Jeśli ktoś wmówił ci, że kobieta nie musi być w życiu szczęśliwa, bo nie powinna stawiać swoich potrzeb na pierwszym miejscu, nie wierz w to. Gdyby tak było, po co ludzie szukaliby miłości? Związek powinien być dla ciebie źródłem wsparcia. U boku partnera powinnaś czuć się szczęśliwa. Jeśli tak nie jest, powinnaś rozważyć rozstanie. Najwidoczniej łączy was jedynie przyzwyczajenie (albo jakieś zobowiązania), bo na pewno nie miłość, która powinna dawać ci radość i szczęście. Uwierz, że lepiej żyć w pojedynkę niż z człowiekiem, który cię unieszczęśliwia. Jego wady przewyższają zalety Gdy się zakochujemy, patrzymy na świat przez różowe okulary. W partnerze widzimy same zalety, nie dostrzegamy wad. Bywa, że są z tego powodu kłopoty – np. gdy lokujemy uczucia w kimś, kto na nie nie zasłużył. Z czasem jednak ta tendencja może się odwrócić. To naturalne, że w długotrwałym związku zaczynamy patrzeć na partnera trzeźwo, niedobrze jednak, jeśli widzisz w nim same wady, prawie nie dostrzegając zalet. Może to oznaczać, że wasze uczucie się wypaliło, a to nie jest mężczyzna dla ciebie. Coraz mniej rzeczy cię obchodzi Pamiętasz, jaka na początku byłaś o niego zazdrosna? Jak chciałaś znać każdy jego ruch, każdą myśl? Teraz chce ci się z tego śmiać. Nie tylko nie jesteś zazdrosna, ale coraz mniej rzeczy dotyczących partnera naprawdę cię interesuje. Zaplanował sobie spotkanie z kolegami? Nie masz nic przeciwko. Chce wyjechać sam na weekend? Proszę bardzo. Opowiedział ci, że nie może dogadać się z szefem? Jednym uchem wysłuchałaś, a drugim wypuściłaś… Takie zachowanie nie powinno pozostawiać wątpliwości, co czujesz do partnera. Przyłapałaś go na kłamstwie Nie raz. I nie dwa. Już nawet nie pamiętasz ile razy. Sporo. Partner mijał się z prawdą w sprawie błahostek, jak i w poważnych kwestiach. Powinnaś się zastanowić, dlaczego cię oszukuje. Musisz też mieć świadomość, że zaufanie jest absolutną podstawą udanego związku – bez tego nie da się stworzyć dobrej relacji. Jeśli partner okłamał cię raz – a zwłaszcza jeśli zrobił to kilka razy – powinnaś przemyśleć sens waszego bycia we dwoje. Wygląda na to, że twój partner żyje po swojemu i nie zamierza być wobec ciebie szczery. Czy naprawdę chcesz być w takim związku? On nie panuje nad złością Każdemu zdarza się od czasu do czasu wybuchnąć. Nie pozwól jednak, by jego napady szału koncentrowały się na tobie. Facet, który nie potrafi się kontrolować – nie panuje ani nad językiem, ani nad swoimi czynami – to typ, od którego musisz (!) trzymać się z daleka. Nawet jeśli będzie cię błagał na kolanach, żebyś go nie opuszczała i przysięgał, że to się więcej nie powtórzy. Ktoś, kto ma takie skłonności, powinien najpierw przejść terapię, a dopiero później myśleć o tworzeniu związku. Ta relacja będzie bardzo trudna i przyniesie ci więcej smutku niż radości. Ewa Podsiadły-Natorska Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Postaw sobie cel. Zamiast mówić: „Taki już jestem”, wyznacz sobie pewien czas, na przykład sześć miesięcy, i postaraj się coś ulepszyć. Notuj, jakie postępy udało ci się zrobić. Za każdym razem, kiedy nie zapanujesz nad nerwami, zapisz, 1) co się stało, 2) jak zareagowałeś, 3) jak mógłbyś lepiej zareagować — i dlaczego.
Witam. Chciałabym się podzielić moim problemem i chętnie usłyszę jakieś rady. Mam problem z panowaniem nad nerwami. Zazwyczaj staram się to jakoś zdusić w sobie zwłaszcza, gdy jestem przygotowana na to, że może stać się coś złego/ denerwującego. Niestety, gdy coś nagle mnie denerwuje dostaje szału i nie kontroluje siebie. Krzyczę, rzucam wszystkim, nie interesuje mnie to,że mogę ponieść przez to jakieś konsekwencje a nawet oczekuje tego jak np w pracy, gdy się zdenerwuje i zaczynam mój niekontrolowany występ, nawet głośno mowie, ze nic mnie nie interesuje i mogą mnie zwolnić. Obawiam się, że w końcu do tego dojdzie. Mój partner również nie jest zadowolony z moich ataków i ciągle zwraca mi uwage. To jest jak takie uderzenie adrenaliny, dzieje się nagle, czuję się jak w śnie i nie panuje nad sobą przez kilka minut a w tym czasie robię destrukcyjne rzeczy. Gdy denerwują mnie blachostki potrafię na chwilę zatrzymać się i wziąć głęboki oddech, żeby się uspokoić, ale w nagłych sytuacjach nic nie pomaga. Jak mogę sobie z tym poradzić? Nie chce stracić pracy ani nie chce rozstać się przez to z partnerem. Ciągle pracuje nad sobą, ale tych wybuchów agresji nie potrafię zlikwidować. Proszę o rady.
Jeszcze 3 lata temu postukałabym się w łeb przy każdym kto usiłowałby mnie przekonać do tego, że to nie tylko niewinne, śmieszne określenie, tylko coś co może mieć potencjalnie niekorzystny wpływ na postrzeganie matek, dzieci, ba, rodzin całych. Uznałabym, że przesadza i wymyśla sobie problemy z zadu.
"Na dobre i na złe" odcinek 538 - środa, o godz. w TVP2 O co może chodzić prokuraturze? Adam jest przekonany, że Wiktoria Consalida doniosła na niego. Myślał, że może na niej polegać i bardzo się zawiódł. Zobacz: ''Na dobre i na złe''. Wiktoria nie chce Falkowicza i jego badań klinicznych - zdjęcia Aby uniknąć przesłuchania w prokuraturze załatwia sobie fałszywe zwolnienie lekarskie. Siedzi całymi dniami w domu, Wiki zaczyna to już denerwować. Ma pretensje o bałagan i jego zachowanie. Sprząta jego rzeczy a Adam zaczyna nieprzyjemną rozmowę. Oburzony Krajewski kłóci się z Wiki. Uważa, że przez nią musi się ukrywać. Dochodzi do ostrej wymiany zdań. Adam zarzuca Wiki donosy, natomiast ona nazywa go tchórzem. Przeczytaj:"Na dobre i na złe". Była kochanka Falkowicza grozi Wiktorii! - Grzebiesz w moich rzeczach? - zarzuca Możesz mi powiedzieć jak długo zamierzasz ''chorować''? - odpowiada Wiki z przekąsem- Donosisz to donoś na mnie, że udaje - dodaje obrażony Adam a Wiktoria to koniec przyjaźni? Adam nie wie, że Wiktoria jest niewinna. Nie wie też, że prokuratura nie wie nawet o jego nielegalnych badaniach. Chcesz wiedzieć więcej o serialach? Odwiedź nas na Facebooku!
Ale widzę, że łatwiej było ci zmajstrować dziecko jakiejś koleżance z kursu niż być odpowiedzialnym mężem – nie panowałam nad nerwami. – Anka, to nie tak! – bronił się Marcin. – To, że mam syna, nie ma żadnego związku z moją pracą ani ze szkoleniami. Witam, jestem z mężem ponad 5 lat , kiedy się poznaliśmy był jak ideał. Takiego faceta zawsze szukałam. Po kilku latach małżeństwa urodził się nasz syn i od tego momentu wszystko się zmieniło. Kiedy urodziło się dziecko po jakiś kilku miesiącach zmienił się w bardzo nerwowego człowieka. W chwili obecnej wygląda to tak, że non stop są między nami jakieś nieporozumienia, do tego krzyczy na dziecko, nie ma dla niego czasu kiedy syn chce się z nim pobawić. Zawsze jest coś… kiedy zwracam mu na to uwagę to unosi się na mnie i twierdzi że ja tak syna źle wychowałam i że to moja wina, że nie umie się sam pobawić. Zauważyłam że syn stał się bardzo nerwowy, kiedy pytam go o coś spokojnie to mi odwarkuje. Być może to wina tego że mąż ciągle na niego krzyczy. Czasami mam dość tego wszystkiego, nerwowy mąż i zbuntowany 4 latek. Wszystko się nakłada na moja słabą psychikę, która jest już wykończona. Długo by jeszcze tak pisać, moja rodzina jest daleko. Nie mam się komu wyzalic , jest mi cholernie ciężko i trudno. Codziennie płacze, kiedy tylko sie zdenerwuje to boli mnie brzuch i trzęse się cała. Kiedyś byłam spokojną, uśmiechniętą dziewczyną a teraz… ludzie to widzą patrząc na mnie, a ja robie dobra minę chociaż w środku jestem pystkowiem emocjonalnym. Macierzynstwo miało być wspaniałe a dla mnie jest tragiczne. Wiele w życiu przeszłam, chce tylko spokoju… Ostatnio bardzo często przelatuje mi przez myśl żeby się zabić, żeby już nie mieć tych problemów. Mąż też mi nie pomaga, wszystko jest na mojej głowie. Najlepiej wychodzi mu strzelanie focha…
ale ogólnie jest osobą znerwicowaną, nie panuje nad emocjami, jest furiatem Jesli matka dziecka udowodni, że tak jest to sąd może postanowić z uwagi na dobro dziecka, aby kontakty były w miejscu zamieszkania lub aby uniknąc napięć między rodzicami poza miejscem zamieszkania, ale w obecności osoby trzeciej np. kuratora.
Czy to we mnie tkwi problem? Jestem z patologicznej rodziny, zawsze w domu były awantury pijący ojciec, matka, która zmieniała kochanków jak rękawiczki, mnie i siostrę, które stając w obronie matki, były bite. Odkąd pamiętam zawsze byłam ta najgorsza. W domu, w szkole, w oczach kolegów. Jednym słowem popychadło. Gdy miałam 12 lat moja siostra wyszła za mąż. Po jej ślubie matka często mnie do niej wysyłała. Pod pretekstem wakacji, ferii itd. Bo w domu nigdzie nie jeździliśmy. Kiedy u nich byłam mój szwagier na każdy możliwy sposób brał mnie ze sobą wszędzie gdzie tylko mógł pod pretekstem pokaże jej to, pomoże mi itd. Na początku tylko się do mnie dobierał, nie wiedziałam co robić więc siedziałam cicho, bo on tak mi kazał. I tak było przez 3 lata. Później było tylko gorzej. Namówił moją siostrę do trójkąta. Jakiś czas po tej zabawie, zaczął mnie gwałcić. Czuł się bezkarny, a ja bezradna. Milczałam. Któregoś dnia powiedziałam, że mam dość i powiem wszystkim co mi robi. Wtedy mnie pobił i zgwałcił ostatni raz. Moje pobicie wytłumaczył tym, że to moja wina, bo komuś napyskowałam, a on nie mógł mi pomóc. Przestałam do nich jeździć. Bo ojciec myślał, że w dup…. mi sie poprzewracało od tych wyjazdów, że to co mnie spotkało to tylko i wyłącznie moja wina. Gdy nie miałam okresu (mój pierwszy okres w wieku 12 lat) powiedziałam matce o wszystkim. Dostałam od niej w twarz, bo sama się kur…. a zwalam na bogu ducha winnego szwagra. Okazało się, że jestem w ciąży. Matka długo to ukrywała bo się bała ojca. Ja zresztą też. W 6 miesiącu ciąża wyszła na jaw. Mieliśmy od razu kuratora, niebieską kartę. Za wszystko byłam winna ja. Mój szwagier tylko przyjeżdżał i mi się odgrażał żebym trzymała gębę na kłódkę, bo mnie zabije. Robił to kiedy byliśmy sami. Rodzice zwalili ciąże na “chłopaka” z którym się wtedy spotykałam. Nic nie zrobili w tej sprawie. Gdy urodziłam moje dziecko miało trafić do domu dziecka, wtedy dostałam wybór. Albo idę z nim, albo zostaje w domu. Poszłam za dzieckiem. W ośrodku byłam rok i 7 msc. Przed 18 urodzinami musiałam się określić czy wychodzę z ośrodka czy zostaje. Chciałam wyjść. Długi czas mnie okłamywano, że nie mogę wyjść z dzieckiem. Moja matka stanęła na uszach i wyjaśniła sytuację, że to są tylko kłamstwa. Mogę jak najbardziej opuścić ośrodek z dzieckiem. Nie miałam się gdzie podziać, więc wróciłam do matki i jej nowego partnera. Myślałam, że mnie wzięła bo mnie kocha. Okazało się, że zrobiła to dla pieniędzy. Mieszkając u nich oddawałam wszystkie pieniądze jakie tylko miałam, od wypłaty aż po zasiłki. Gdy w pracy, koleżanki powiedziały, że nie powinnam oddawać jej wszystkiego, tylko się dokładać skoro mieszkam u nich. To zaczęłam się stawiać w domu i dokładać, a nie oddawać wszystko. Mojej matce to było nie na rękę bo jak tak mogę. Wtedy były awantury, straszenie, że mnie wyrzuci, zabierze mi dziecko, wyzwiska, bicie. Wtedy popłynęłam. Nie miałam ochoty wracać do domu. Po pracy jeździłam pić. Do domu wracałam zaprowadzić dziecko do przedszkola, ogarnąć się i do pracy. Trwało to dwa miesiące. Koleżanki z pracy kazały mi się ogarnąć. Zaszyć i stanąć na nogi. Pomogły mi wtedy, bo sama nie dałabym sobie rady. Pozbierałam się. W domu dalej było to samo. Znosiłam to dwa lata. W końcu poznałam jego. Od matki się odcięłam i po 3 miesiącach zamieszkaliśmy razem. Na początku było bajecznie. Wszystko się skończyło gdy zaszłam w ciążę. Niby chciał tego dziecka. Ale strasznie się zmienił. Zaczął pić zdradzać mnie, okłamywać. Po dwóch latach znowu zaszłam z nim w ciążę. Wtedy wszystko się posypało. Były awantury, picie, narkotyki, zdrady. Znosiłam to, bo chciałam mieć rodzinę. Po czterech latach mnie zostawił. Pojechał za pracą za granicę, a tydzień później wysłał wiadomość, że to koniec. Przyjechał dwa tygodnie później. Pomógł mi się przeprowadzić, ustalił, że z dobrej woli będzie płacić na dzieci. Że będzie przyjeżdżał, pomagał nam, będzie widywał się z dziećmi. Chciał chorego układu na zasadzie, przyjeżdżam do was, udajemy rodzinę, ale każdy żyje swoim życiem. Nie zgodziłam się. Były awantury, strasznie, że dzieci mi zabierze, wtedy jego matka wkroczyła, że co ja wyprawiam, jak tak mogę. Znowu moja wina. Jakiś czas później poznałam kogoś, kto wydawał się być człowiekiem na poziomie, poukładanym, trzeźwo myślącym. Długo się spotykaliśmy. Przyjeżdżał do nas, starał się, był kochany. Zależało mu na nas, a nam na nim. Nie chciałam wtedy dziecka, on tak. Żeby nie zajść znowu w ciążę, zaczęłam robić badania w kierunku antykoncepcji. Miała to być tajemnica przed nim. Nie chciałam go zranić tym, że nie chce jeszcze dziecka, na którym tak mu zależy. Po morzu rozmów na ten temat, zmiękłam. Zaszłam w ciążę. I wtedy zaczęło się psuć. On się odsuną od nas. Rozmowy nie były już takie same. Spotkania też. Naciskał na mieszkanie razem. Zgodziłam się, bo nie miałam na kogo liczyć, mieszkając w swojej miejscowości. Po przeprowadzce on zaczął pić. Były awantury, wyzwiska. Znosiłam to, bo myślałam, że ma kryzys. Po porodzie uspokoił się na chwilę z piciem, ale w naszym życiu zawitała jego była dziewczyna. Non stop o niej mówił, myślał. Kiedy miałam dość słuchania o niej i powiedziałam to zaczęły się awantury. Że to ja stwarzam problemy, że to wszystko wina mojej chorej głowy i to moja wina, że się kłócimy. W sylwestra znowu się napił, w nowy rok była awantura. Wezwałam policje. Miałam dość, wypisywania i wyzywania mnie. Mieszania z błotem i wyciągania moich przykrych przeżyć przeciwko mnie przez całą noc. Gdy wytrzeźwiał wrócił do domu z kwiatami. Przeprosił tekstem “za dużo sobie powiedzieliśmy”. On chciał to pozamiatać pod dywan, ja nie potrafiłam. Żyłam tym wszystkim. To mnie zżerało od środka. Chwilę się starał, ale jak poczuł się pewnie to znowu były awantury. Nakryłam go na przeglądaniu stron matrymonialnych i towarzyskich. Czytał artykuły jak mi odebrać dziecko. Pękło mi serce. Teraz non stop się kłócimy. Gdy ja mówię co mnie boli, co mi przeszkadza, on mnie nie słucha. Próbuję mi to w uwić ale widzę po jego zachowaniu, że tak nie jest. Zaraz się denerwuje. I znowu się kłócimy. Cały czas twierdzi że powinnam iść do psychiatry, bo to ja stwarzam problemy. Ja chce żeby mnie słuchał, żeby mnie kochał, był w tym domu i się udział. A nie tylko zarabiał kasę i dziękuję do widzenia. W jego oczach jestem ta najgorsza, na niczym się nie znam. Kiedy coś się zesr…. to moja wina. Jeżeli chodzi o dzieci też wszystko źle robię. Jak się buntuje i stawiam na swoim to wtedy znowu jest awantura. Teraz nie panuje nad sowimi nerwami w ogóle. Gdy tylko zaczynami się sprzeczać i słyszę, że to ja stwarzam problem, że to moja wina, od razu płaczę i zaczynam krzyczeć. Mam dość. Co jest ze mną nie tak? Czy ja naprawdę jestem aż taka nieudolna? Czy ja faktycznie nie powinnam mieć dzieci, a tym bardziej rodziny?? Nie ma jakiegoś kochanka, tylko jak jakiś zwierzak baba nie panuje nad popędem Facet niech zrobi badania DNA dzieciom, może jest całkowite wyjście z sytuacji ( ͡ ° ͜ ʖ ͡ ° ) 47 Mam 24 lata jestem od 3 lat w związku z chłopakiem o 7 lat starszym. Od jakiegoś czasu odkąd dowiedzialam sie ze mój parner ma kontakt z innymi kobietami, nie panuje nad swoimi nerwami nie panuje nad sobą . często placze ciągle mysle ze moj partner mnie zdradza,wiecznie sie denerwuje co on robi gdy nie jest ze mna. Teraz moje życie staje mi sie obojętne nie umiem juz okazywać milosci. Ja po prostu funkcjonuje jak robot:-(kocham zwierzęta bo one nie sie denerwuje rzucam wszystkim:-( KOBIETA, 25 LAT ponad rok temu Czy warto do siebie wracać po rozstaniu? 0 Witam. Zachęcam do kontaktu z psychologiem bądź psychoterapeutą. Magdalena Brabec 0 Witam. Może to dobry moment, aby zająć się swoją emocjonalnością podejmując spotkania psychoterapeutyczne. A w jakim celu chłopak spotyka się z innymi kobietami? Niektóre kobiety robią tak: chodzą na spotkania swoich partnerów z innymi kobietami w celu poznania ich i przedstawienia siebie. Trudniej jest doprowadzić mężczyznę do "zdrady", jeśli wiemy kogo możemy skrzywdzić. To forma zabezpieczenia siebie. Istotnym zagadnieniem jest wzajemne zaufanie i Pani oczekiwania w stosunku do związku. Powodzenia 0 Pytanie skąd bierze się tak intensywna zazdrość? Być może z braku pewności siebie, poczucia wartości, a także z trudności w zaufaniu, bliskości, poczuciu bezpieczeństwa. Może warto spotkać się z psychologiem i popracować na przyczynami zazdrości (które mogą okazać się wierzchołkiem góry lodowej) i dzięki temu zmienić się i naprawić relację? 0 Witam Zazdrość jest bardzo niszcząca dla Pani i Pani związku. Myślę, że warto by było żeby przemyślała Pani możliwość skorzystania z pomocy psychologa. W gabinecie będzie Pani mogła opowiedzieć o swoich uczuciach, wątpliwościach, podejrzeniach., przepracować również zastanowić się nad przyczynami kryzysu w Waszym związku. Warto też później rozważyć wspólną wizytę u psychologa pozdrawiam Ludmiła Kulikowska Kubiak. 0 polecam terapie i prace nad podniesieniem samooceny i polubieniem to lek, ze nie jestem wystarczajaco dobra i ten ktos mnie zostawi...Pani rani sama siebie i tylko Pani moze to zmienic..powodzenia, pozdrawiam serdecznie, Violetta Ruksza 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Zazdrość chłopaka o byłego partnera – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Zazdrość o dziewczynę – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Zazdrość, awantury i prowokowanie sprzeczek przez chłopaka – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak radzić sobie z chorobliwą zazdrością o partnera? – odpowiada Mgr Hanna Markiewicz Jak poradzić sobie z zazdrością i kontrolą własnej dziewczyny? – odpowiada Maria Fraszewska Złość i zazdrość o partnera – odpowiada Mgr Katarzyna Garbacz Niezdrowa zazdrość o partnera – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Zazdrość o partnera a sposoby walki – odpowiada Mgr Anga Aleksandrowicz Zazdrość o chłopaka i agresja – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Brak zaufania do męża pracującego za granicą – odpowiada Mgr Małgorzata Oktawiec artykuły .